Od wieków już, poszczególne społeczności, narody spisywały swoją historię na różne sposoby, robiono to zwykle tak, aby przekaz o danych czasach, wydarzeniach, związanych z nimi osobami przetrwał jak najdłużej. W szczególności ważnym historycznie osobom wystawiano pomniki, wmurowywano tablice i tak dzieje się do dzisiaj. Jednak ciekawym jest, jak można wykorzystywać te same „nośniki” pamięci do różnych celów.
/opracował Jan Marek Ka/
Można zdjąć z muru tabliczkę z nazwą ulicy upamiętniającą osobę, odnośnie której zmienił się stosunek społeczeństwa. I tak dla przykładu, u nas pożegnaliśmy Świerczewskiego, czy w Poznaniu Marchlewskiego. Można też zrzucić z cokołu jednego polityka, czy króla i zastąpić go innym, można również niektóre obeliski wykorzystywać wielokrotnie i o takim właśnie przypadku, związanym z dziejami Biedruska i okolic będzie opowiadał poniższy materiał.
A było to tak: był sobie kiedyś duży kamień, obtoczony zapewne przez lodowiec. Może zalegał gdzieś w lesie przysypany ściółką, ale bardziej prawdopodobne, że leżał gdzieś na brzegu Warty, jak setki innych takich kamieni. Niczym szczególnym się nie wyróżniał w tym środowisku – ot jeden z wielu.
Zdjęcie: kamienie na brzegu Warty rok ok. 1931 , źródło: aukcje internetowe.
Od czasu, gdy w Biedrusku powstał obóz ćwiczebny, bardzo często ćwiczono przeprawy wojska przez przeszkody wodne. Do Biedruska dopływały rzeką barki z towarami, statki z pasażerami, funkcjonowały też promy w poprzek rzeki. Jest wielce prawdopodobne, że przy okazji porządkowania brzegów, wyciągnięto wiele głazów, ale losy jednego z nich potoczyły się zupełnie inaczej niż innych. Przestał być bezimienny.
W roku 1904 Niemcy w zasadzie zakończyli dzieło budowy Truppenübungsplatz Warthelager – obozu ćwiczebnego wokół Biedruska. Inwestycja ta była na tamte czasy wielkim – nawet na skalę europejską – przedsięwzięciem, stąd nic dziwnego, że był nią zainteresowany sam Wilhelm II Hohenzollern – ostatni cesarz Niemiec i król Prus. Rok później , 8 sierpnia 1905 roku zawitał do Biedruska i spędził tu noc. I to właśnie tej wizycie zawdzięczamy pojawienie się naszego kamienia w przestrzeni publicznej. Chciano odpowiednio donośnie ugościć zacnego gościa, stąd pojawił się zapewne pomysł, aby upamiętnić sam fakt wizyty cesarza na jakimś pomniku. I tak też się stało. W przestrzeni Biedruska pojawił się „Der Kaiserstein” – w wolnym tłumaczeniu kamień cesarski.
Przygotowano stosowne miejsce w okolicy kasyna oficerskiego, ustawiono kamień, ale w jakim stanie oglądał go cesarz, trudno jest jednoznacznie stwierdzić. Zachowały się pocztówki ilustrujące przygotowania do „wielkiej wizyty”. Wybudowano specjalne „cesarskie” pawilony, widać, że przy jednym jeszcze trwają jakieś prace przy dachu (robotnicy na drabinach). Po lewej stronie już stoi kamień, ale bez napisów jeszcze.
Zdjęcie: kamień cesarski i pawilony cesarskie, źródło: aukcje internetowe.
Znamy pochwalną, pamiątkową treść , która została napisana lub wygrawerowana i wymalowana na kamieniu i napis ten jest również źródłem wiedzy historycznej.
Zdjęcie: kamień cesarski, źródło: aukcje internetowe.
Z napisu jednoznacznie wynika, że kamień został postawiony na pamiątkę pierwszej wizyty (w Biedrusku) cesarza, która miała miejsce 8 i 9 sierpnia 1905 roku. Data wizyty była znana dużo wcześniej, stąd można przypuszczać, że cesarz widział już opisany kamień , choć takiej pewności nie ma.
Zdjęcie: kamień cesarski i pawilony cesarskie, źródło: aukcje internetowe.
25 sierpnia 1905, czyli po ponad dwóch tygodniach od wizyty cesarza, została wysłana pocztówka, na której nadal nie było napisu. Jednak kiepska to poszlaka, gdyż kartka mogła być zakupiona wcześniej, a samo jej zapisanie nastąpiło już po cesarskiej wizytacji. Był to czas, kiedy treść pozdrowień, informacje wpisywano jeszcze na wierzchniej stronie pocztówki, a strona odwrotna była zarezerwowana na adres i stemple pocztowe.
Dzięki kolejnej pocztówce dokładnie potrafimy zlokalizować miejsce usytuowania kamienia.
Zdjęcie: panorama Biedruska ok. 1905 roku, źródło: aukcje internetowe.
Trzy charakterystyczne obiekty przetrwały do dziś. Od lewej rozpoznajemy zabudowania kasyna oficerskiego, następnie pałac wykupiony przez niemiecką armię od rodziny von Treskow , altana ogrodowa i jako ostatni po prawej stronie na zdjęciu, znajduje się właśnie interesujący nas kamień. To zdjęcie zostało wykonane z okolic dzisiejszych bloków przy ulicy Powstańców Wielkopolskich. Choć teren został urządzony, obsadzony drzewami, nadal można odszukać dokładnie gdzie stał kamień ustawiony za czasów Wilhelma II. Prawie w przedłużeniu ulicy Ogrodowej , już za płotem, na terenie parku pałacowego, można zauważyć usypaną pryzmę porośniętą drzewami. Jest ona pozostałością po dawnym pomniku. Można jeszcze dodać, że bardzo wiele zdjęć kasyna było wykonywanych właśnie z górki , na której ustawiono pomnik.
Przez kilkanaście lat jeszcze, kamień cesarski pojawiał się na różnych pocztówkach z Biedruska (Warthelager) .
Zdjęcie: kamień cesarski , źródło: aukcje internetowe.
Można przypuszczać również, że do czasu abdykacji cesarza, dbano o sam pomnik i jego otoczenie. Nastawienie to mogło jednak się zmieniać wraz ze słabnięciem jego wpływów na państwo niemieckie i ostateczną abdykacją Wilhelma II, która miała miejsce 28 listopada 1918 roku. A był to niespokojny czas wojny i rewolucji, za chwilę do Biedruska mieli wrócić Polacy, w historii kamienia miał zostać zapisany kolejny rozdział.
Zdjęcie: pawilony cesarskie, źródło: aukcje internetowe.
Niemcy cały czas mieli problemy z nazywaniem nowego obozu i dość długo opisywano go jako obóz ćwiczebny Poznań. Nadana przez nich w nazwa Warthelager przyjmowała się dość wolno. Warto natomiast, przyjrzeć się jeszcze jednemu zdjęciu. Na pierwszym planie widzimy czynną fontannę. Z wzajemnego usytuowania pawilonów, pomnika, zamku pokazanego na wcześniejszych zdjęciach, można wnioskować, że fontanna , która przetrwała do dziś przy placu zabaw przy ulicy Powstańców Wielkopolskich, była pierwotnie elementem upiększającym teren przy pomniku cesarskim. Kamienia już tam nie ma, pawilony również nie przetrwały , a fontanna doczekała do czasów nam współczesnych.
Wracamy do roku 1918 , cesarz abdykował, kończy się I wojna światowa, w Poznaniu wybucha Powstanie Wielkopolskie. Powstańcy przybyli do Biedruska i bez większych walk przejęli obóz wraz z uzbrojeniem, amunicją i wszystkim tym, co nie zostało rozkradzione przez uciekających Niemców i okolicznych mieszkańców.
Przejmowanie zdobytych miejscowości, terytoriów od zawsze wiązało się z manifestacją nowych symboli, flag, herbów. I dzieje się tak już od wieków, że po zdobyciu jakiegoś miejsca zrzuca się flagi poprzedników, umieszczając w tych samych miejscach swoje – nowe w zamian. Oprócz flag, zmienia się herby, nazwy ulic , ale i pomniki poddawane są historycznemu rozliczeniu, które nie zawsze musi oznaczać ich całkowite zniszczenie.
Po przejęciu Biedruska, powstańcy wielkopolscy zamalowali na pomnikach stare niemieckie napisy, umieszczając w to miejsce, nowe ważne polskie informacje. Najprawdopodobniej wyczyszczono lub zeszlifowano na kamieniu cesarskim napis przypominający o wizycie Wilhelma II i w to miejsce pojawił się polski herb i data 31.12.1918. I dalej czytamy: „O.C. Biedrusko zajęty przez Wojska Polskie”. I w tym momencie kończy się okres, gdy nasz kamień służył Niemcom.
Zdjęcie: polska pocztówka z Biedruska, źródło: aukcje internetowe
Polska pocztówka może pochodzić z lat 30 – tych ubiegłego wieku, widzimy że oprócz zmiany napisów na samym kamieniu, zmieniło się jego otoczenie. Drzewa się rozrosły, zaczęły nieco przesłaniać obelisk, choć mogło być inaczej – kamień przemieszczono w inne miejsce, co raczej jest mniej prawdopodobne.
I w tym momencie tracimy z oczu na jakiś czas kamień powstańców wielkopolskich. Polacy aż do 1939 roku bez wątpienia mieli obelisk pod opieką. W okresie II wojny światowej, gdy Biedrusko było ponownie we władaniu Niemców, zapewne nikt nie przejmował się jakimś tam głazem. Niemcom nie było po drodze z wypędzonym cesarzem, napis polski pewnie został zamazany, czy zamalowany, mogło nie być pomysłu, co zrobić z tą uciążliwą pamiątką. Najprawdopodobniej nie zrobiono nic, kamień sobie stał, zarastały go krzaki i nawet nastanie PRL-u nic w tej kwestii nie zmieniło. Aż, ktoś znalazł dla niego nowe przeznaczenie ….
Kolejne rozszerzenie granic poligonu, już po II wojnie światowej, wchłonęło definitywnie wieś Glinno, w której przyszedł na świat w kwietniu 1757 roku Wojciech Bogusławski, ojciec teatru polskiego.
Sięgnijmy teraz do pewnego opracowania z 1966 roku:
„Nie udało się uratować dworku, w którym się Bogusławski urodził i wychował. Dworek ten stał pod Poznaniem we wsi Glinno. Jeszcze przed wojną mieszkała tam pewna rodzina, w której żyła pamięć Bogusławskiego. (Jego popiersie stało wówczas w dworku na honorowym miejscu.) Walki, jakie toczyły się w okolicy w 1945, nie wyrządziły budynkowi żadnych szkód. Niebezpieczeństwo zawitało dopiero w 1946, gdy zapadła decyzja rozebrania paru domów w pobliżu. Dworek przeznaczono również na rozbiórkę. W 1947 wójt z sąsiedniej wsi zaczął go już nawet rozbierać, gdy na miejscu zjawił się Franciszek Jaśkowiak, zasłużony, można powiedzieć zapamiętały działacz regionalny. Powstrzymał on rozbiórkę i zaalarmował Wojewódzki Urząd Konserwatorski, który nie miał wprawdzie dworku na liście zabytków, ale zaraz go na tej liście umieścił.31 Szkody naprawiono, a przy okazji dokonano pomiaru architektonicznego (dzięki czemu dziś można wygląd dworku odtworzyć). Były to już jednak ostatnie lata zabytku, który W 1951 spłonął – nie wiadomo jeszcze, czy przez przypadek, czy też przez kogoś podpalony. Gdy tym razem zaalarmowano urząd konserwatorski, jego przedstawiciel zastał na miejscu rumowisko.33 Jakaś litościwa ręka zawiesiła wtedy na drzewie tabliczkę, zawiadamiającą, że w r. 1757 urodził się w tym miejscu Wojciech Bogusławski.”
——————————————————————————————————————–
31 Zob. J. Młodziejowski, O dom Bogusławskiego, »Ilustrowany Kurier Polski«, 1947, nr335.- F. Jaśkowiak, Dom Wojciecha Bogusławskiego uratowany, ››Ziemía‹‹, 1948, nr 6.
33 Zob. K. Z., Dom rodzinny Wojciecha Bogusławskiego uratowany »Głos Wielkopolski‹‹,1951, nr 151. Po ukazaniu się tego artykułu do redakcji »Głosu« przybyli mieszkańcy wsi sąsiadujących z Glinnem i stwierdzili, że dworek się spalił.
No tak, ale mój artykuł traktuje bardziej o dziejach kamienia, pora zatem na powiązanie jego losów z naszym wybitnym rodakiem. Powracamy do opracowania Zbigniewa Raszewskiego:
„Minęło 12 lat. Wszyscy, łącznie z aktorami i historykami teatru zapomnieli już o zniszczonym zabytku, gdy tabliczkę na drzewie przeczytał nikomu nie znany oficer, kpt Drausowski, a ponieważ nazwisko Bogusławskiego wiele mu mówiło, postanowił ozdobić pamiątkowe miejsce trwalszym pomnikiem. Upatrzył sobie tedy nad Wartą ogromny kamień, ustawiony tam przez Niemców na pamiątkę wizyty Wilhelma II, zaprzągnął do tego kamienia dwa czołgi i przeciągnął go o 5 km na zachód. Inny wielbiciel ojca teatru, mjr inż. Rembiałkowski, umocował głaz na miejscu, w którym stał dworek. W ten sposób dwaj oficerowie zaczęli budować pomnik Bogusławskiego. Obaj postawili w końcu na swoim, gdyż dowódcy poparli ich, po czym, w dużej mierze za sprawą mgr Jaśkowiaka, do akcji włączyły się: PTTK, PGR, Wyższa Szkoła Rolnicza i dwie szkoły z sąsiednich wsi, Naramowice i Suchy Las. Teren zniwelowano i zakrzewiono.34 Miejska Rada Narodowa zamówiła medalion przedstawiający Bogusławskiego (proj. J. Sobocińskiego), odlany w metalu i osadzony na kamieniu. Tak powstały pomnik odsłonięto 29 V 1966. Przy okazji wręczono sztandar szkole w Suchym Lesie, która już wcześniej, 28 XI 1965 – na własną prośbę – otrzymała nazwę Szkoły im. Wojciecha Bogusławskiego. Podczas obu uroczystości, w listopadzie i w maju, uczniowie tej szkoły odegrali sztuki Bogusławskiego (fragmenty Henryka VI na łowach oraz Krakowiaków i Górali), w listopadzie u siebie, w Suchym Lesie, w maju – w miejscu narodzin Bogusławskiego.35
Skończyło się na tym, że pamięć Bogusławskiego w okolicy Glinna zakorzeniła się jeszcze głębiej niż przedtem, jednak cała historia daje dużo do myślenia. Bądź co bądź nie udało się uratować dworku mimo energicznych zabiegów. Warto pamiętać, że i tak u nas bywa: co jeden wybroni, to drugi – czasem po prostu jakiś dureń – zniszczy.”
————————————————————————————————————————————–
34 F. Jaśkowiak, Niedokończony pomnik W. Bogusławskiego, »Głos Wielkopolski«, 1965, nr 13.- M. Mirski, Smutne fakty, ibid., nr 27.- Tenże, Sam głaz to nie wszystko, ibid., nr 251.- (c), Jest obelisk-będzie i napis, ibid., nr 258.
35 Sprawozdania z uroczystości: »Gazeta Chłopska«, 1965, nr 51.- »Gazeta Poznańska«, 1966, nr 124.- »Glos Wielkopolski«, 1966, nr 123 i 125.- »Trybuna Ludu«, 1966, nr 162. Z żalem stwierdzamy, że i na pomniku w Glinnie znalazł się błąd: Bogusławskiego znów uznano za twórcę Teatru Narodowego. Napis brzmi tutaj: ,,W tym miejscu stał dworek, w którym urodził się 9 IV 1757 Wojciech Bogusławski, twórca polskiego Teatru Narodowego.” Skoro mowa o pomnikach, warto jeszcze dodać, że w Poznaniu wmurowano ostatnio dwie tablice pamiątkowe. Jedna zdobi fasadę budynku na ul. Gołębiej i przypomina, że w 1783 działał tu pierwszy w Poznaniu stały, polski teatr zawodowy, założony przez Bogusławskiego. Druga, na ul. Wrocławskiej, przypomina że zespół Bogusławskiego występował tu w 1807.
Zdjęcie zamieszczone w opracowaniu Zbigniewa Raszewskiego „Dwieście lat”
Od lat 60 – tych ubiegłego wieku, wielki 18 – sto tonowy głaz stoi w Glinnie tam, gdzie stał dworek, w którym urodził się Wojciech Bogusławski. Z uwagi na fakt, że miejsce to znajduje się na terenie poligonu wojskowego, dostęp jest tu znacznie ograniczony, opisany został w regulaminie korzystania ze ścieżki rowerowej. (http://cswlpoznan.wp.mil.pl/pl/31.html).
Współcześnie nasz kamień z Biedruska stoi w spokoju, przy różnych okazjach odwiedzany – najczęściej przez rowerzystów, choć nie tylko.
Zdjęcie współczesne, z archiwum JMKa.
Jak widać, czoło obelisku zostało dokładnie zeszlifowane i doczyszczone, zamiast napisów malowanych farbą , współcześnie zamontowano tablicę pamiątkową z prostym przekazem :
„Tutaj w Glinnie urodził się Ojciec Polskiego Teatru Narodowego WOJCIECH BOGUSŁAWSKI 1757 -1829”.
Pomnik Wojciecha Bogusławskiego odsłonięto w 1966 roku, na głazie zamocowano tablicę autorstwa rzeźbiarza Jerzego Sobocińskiego. Jednak nie przetrwała ona do czasów nam współczesnych, zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Widoczną na zdjęciu kolejną tablicę odsłonięto 14 kwietnia 2007 roku w 250 rocznicę urodzin Bogusławskiego. Tablicę odsłonił marszałek województwa wielkopolskiego Marek Wożniak wraz z wójtem gminy Suchy Las Grzegorzem Wojterą. Wykonał ją artysta rzeźbiarz Roman Kosmala.
Zdjęcie pochodzi ze strony www.panoramio.com użytkownik Marcin Nader
Rok 2017, licznik rocznic urodzin Bogusławskiego wskazuje już 260. Kolejna rocznica, kolejne jej obchody, kwiaty pod tablicą. Czy ktoś zastanawiał się wcześniej jaką przeszłość miał kamień, na którym przytwierdzono tablicę pamiątkową ? On też jest ważnym świadkiem historii naszej okolicy, łączy różne epoki i wydarzenia, postawy i życiorysy ludzkie. Pokazuje jak bardzo miejscowości naszej okolicy – a w szczególności naszej gminy – były i są trwale ze sobą związane.
Zdjęcie: Od Wilhelma do Wojciecha, czyli historia kamieniem znaczona. JMKa
Jedna odpowiedź na „Widziane z Biedruska. Od Wilhelma do Wojciecha, czyli historia kamieniem znaczona.”