W swoich poszukiwaniach związków różnych produkcji filmowych z Biedruskiem, dotarłem do momentu, gdy konieczne było podjęcie decyzji, czy zająć się filmami dokumentalnymi, czy też – ze względu na ich mniejszą popularność – od ich opisania odstąpić. W przypadku wszystkich filmów fabularnych „korzystano” z plenerów poligonu, przychylności władz wojskowych do filmowców, bliskości Poznania.


/autor opracowania: Jan Marek Ka/


Gdyby porównywalne warunki i możliwości zapewniało inne miejsce, to być może wybrano by je właśnie zamiast Biedruska na kręcenie np. „Ogniem i mieczem”. Na szczęście stało się inaczej i dorobek filmowy Biedruska jest dość znaczący. Choć funkcja Biedruska nie różniła się wielce od funkcji hal filmowych w wytwórniach, to jednak możliwości były tu mimo wszystko ogromne. Hale udostępniały ściany, wnętrza – a Biedrusko swoje plenery.

Inaczej jest w przypadku filmów dokumentalnych. One kręcone były w Biedrusku, bo tu działo się coś warte nakręcenia filmu. To Biedrusko i wydarzenia na poligonie były na pierwszym planie, były inspiracją dla pracy ekip filmowych. Zwykle było to upamiętnienie  przyjazdu jakieś ważnej osobistości lub ważnych manewrów, czasami występowały obie okoliczności jednocześnie.

Stąd zdecydowałem się na przypomnienie kilku filmów dokumentalnych, które powstały w Biedrusku w okresie międzywojennym. Z uwagi na małą ilość materiałów źródłowych odnośnie tych produkcji, niejako z konieczności skorzystam w zamian z opisów wydarzeń, które one rejestrowały, a tym samym przypomnę trochę wiadomości z historii Biedruska.

Na ślad pierwszego filmu natrafiłem podczas lektury książki „Film w Poznaniu i  Wielkopolsce 1896-1996 Małgorzaty i Marka Hendrykowskich. Otóż poszlaki kierują nas w stronę filmu dokumentalnego, który powstawał równolegle wraz z filmem „Odrodzona Polska.”

„Na początku 1924 roku były współwłaściciel poznańskiego kina „Szeherezada” Stanisław Martynowski  oraz jego wspólnik Edmund Nowicki zdecydowali się na realizację wieloseryjnego filmu noszącego roboczy tytuł „Podróż po Odrodzonej Polsce”. W założeniu utwór miał prezentować wszystkie ziemie zjednoczonej Polski: od Wielkopolski i Pomorza, po Polesie, Wileńszczyznę i Wołyń, co złożyłoby się na osiem długich, sześcioaktowych obrazów. Zadziwiające jest dobre samopoczucie, z jakim do tak potężnego przedsięwzięcia podchodziło dwóch nowicjuszy o skromnym doświadczeniu w branży filmowej. Wiara w siłę improwizacji i zdolność gromadzenia skąpych środków finansowych na rozpoczęcie produkcji były jednak w owych latach siłą sprawczą niejednego polskiego filmu. W trakcie realizacji poznańskiemu przedsięwzięciu patronowały najbardziej wpływowe osobistości Wielkopolski.

Był wśród nich, między innymi, prymas Edmund Dalbor, wojewoda Adolf Bnińskí, Prezydent Poznania Cyryl Ratajski oraz dowódca Okręgu Korpusu Poznań gen. Kazimierz Raszewski.  …”

„…Wieloseryjny w zamyśle film rozpoczęto prezentacją Poznania i Wielkopolski. Scenariusz do „Odrodzonej Polski”, bo tak ostatecznie nazwano montowany w 1924 roku film, napisali historycy Kazimierz Michał Krotoski i Stanisław Zabrzeski. Reżyserię Stanisław Martynowski, jako producent, powierzył przybyłemu z Warszawy Zygmuntowi Wesołowskiemu… .”

„… W tym samym roku poznański przedsiębiorca filmowy Stanisław Martynowski zrealizował w swej „Filmotwórni” dwa inne reportaże dokumentalne: „Manewry Armii Polskiej w Biedrusku oraz „Obrazy targu handlowego w Poznaniu….”

Taka produkcja pozostawiła po sobie trochę „śladów historycznych”, które zaprezentuję w kolejnych artykułach. W 1925 roku pojawił się nowy film – albo tylko uaktualnienie wersji pierwotnej – zatytułowany: „ Manewry Wojsk Polskich w Biedrusku z udziałem Misji Tureckiej”. I raczej nie ma wątpliwości , że są one tego samego autorstwa, gdyż oba były prezentowane jako dodatek wraz z „Odrodzoną Polską”.

I w tym momencie pojawia się pewne novum, filmy dokumentalne powstawały w Biedrusku już w 1923 roku, czyli rok wcześniej niż było to przyjmowane dotychczas:

Już na początku maja 1923 roku w Toruniu prezentowano dodatek „Wielkie Manewry Wojsk Polskich w Biedrusku w 2 olbrzymich aktach”. Czyli  ten dodatek był nakręcany jeszcze przed wizytą filmowców od „Bartka Zwycięzcy” , którzy kręcili w Biedrusku na przełomie lipca i sierpnia 1923 roku i  przed rokiem 1924, który był uważany za datę powstania dodatku (nadprogramu)  do „Odrodzonej Polski”.

Najprawdopodobniej jest to cały czas ten sam film, tyle że wraz z pojawieniem się nowych nagrań z kolejnych manewrów w Biedrusku, uaktualniany i ponownie montowany, stąd trzy różne  aczkolwiek bardzo podobnie brzmiące tytuły. Patronat generała Kazimierza Raszewskiego bez wątpienia ułatwiał filmowcom częste pojawianie się na terenie obozu ćwiczebnego i kręcenie kolejnych ujęć.

Identyfikację filmów w czasie, komplikuje jeszcze wzmianka o jednym materiale o trochę inaczej brzmiącym tytule. W czerwcu 1923 roku wyświetlano w poznańskim kinie „Apollo” produkcję : „ Manewry kawalerji VII. Korpusu w Biedrusku”. Stąd mamy już cztery tytuły !  Dwa z 1923 roku, jeden z 1924 roku i jeden z 1925 roku.

Choć nie wiemy, jakie obrazy zawierały te filmy, to jednak w pewien sposób potrafimy odtworzyć ich zawartość lub przynajmniej przywołać klimat czasów, które dokumentowały. Na potrzeby tego i trzech kolejnych artykułów, przyjąłem zasadę, że dla każdego z tytułów filmów dokumentalnych, przedstawię materiały które pochodzą dokładnie tego samego okresu , w którym mogły być kręcone ujęcia filmu. I tak pierwszą datą graniczną jest 3 maja 1923 , gdyż z ogłoszenia prasowego wiemy, że już wtedy wyświetlano film „Wielkie manewry wojsk polskich w Biedrusku”.

Skoro w tytule pojawia się słowo „manewry”, to przenieśmy się w te już trochę odległe czasy, aby dowiedzieć się jak wówczas ćwiczono sztukę wojenną. Musimy sobie jeszcze zdawać sprawę z faktu, że bardzo wiele najróżniejszych delegacji przyjeżdżało do Biedruska, aby oglądać działania wojska. Raz  – aby faktycznie dowiedzieć się jaka jest kondycja polskiej młodej wtedy jeszcze armii, dwa – aby nadać odpowiedni międzynarodowy wydźwięk wizytom zapraszanych gości. Zwykle chodziło o potwierdzanie sojuszy wojskowych lub o przyczynianie się do ich zawierania. Ważne były oczywiście same manewry, ale chyba ważniejsze jednak – co o nich pisała prasa – tak polska jak i zagraniczna.

W czerwcu 1922 Biedrusko było wizytowane między innymi przez oficerów z Łotwy, Szwecji i Anglii.

Z tej  krótkiej notatki prasowej zamieszczonej w „Żołnierzu Wielkopolskim”, dowiadujemy się, że:

„… W akcji prócz głównych rodzajów broni, jak piechoty, artylerji i jazdy, brały także udział wszystkie pomocnicze oddziały broni, jak samoloty, balony na uwięzi, samochody pancerne, oraz czołgi przyczem różne demonstrowano rodzaje środków łączności jak telefon, radjotelegrafjie, aparaty sygnalizacji świetlnej oraz gołębie pocztowe. Rozsypane po rozległych polach Biedruska atakujące wojska uwydatniały nowe metody walki, a huk armat i grzechot karabinów maszynowych oraz wybuchy min naśladających eksplozję pocisków artylerji przy planowanem posuwaniu się czołgów, dawały złudzenie rzeczywistej akcji bojowej. …”

Stanem naszej armii i tym co się działo w Biedrusku, zainteresowani byli również redaktorzy wydawanego w Poznaniu „Przewodnika Katolickiego”, gdzie 5 listopada 1922 zamieszczono fotoreportaż z kolejnych ćwiczeń na poligonie.

Źródło zdjęcia: „Przewodnik Katolicki” nr 45 z 1922 roku.

Rok wcześniej miały miejsce inne ćwiczenia wojskowe, które dla podkreślenia ich charakteru nazywano „ćwiczeniami demonstracyjnymi”. Warto zwrócić uwagę, że przy okazji relacjonowania wydarzeń w Biedrusku, dziennikarze pozwalali sobie na odejście od redagowania typowych relacji prasowych, na rzecz rozbudowanych niemalże literackich opisów scen, które dane im było  oglądać. Tak też  i było w tym przypadku, gdzie w „Kurjerze Poznańskim” z 26 lipca 1921 roku można przeczytać:

„… Więc w czwartek rano bitwa, prawdziwa bitwa, jakiej niejeden może na froncie nie oglądał. Karne tyraliery piechoty łamią się w zygzak, ruchliwy długi wąż czarnych punkcików, ułani spieszą się, by wesprzeć w żmudnej pracy piechurów. Tu przyczajona polowa baterja zlemi błyskami oznajmia swą obecność. Atakująca wiara nabiera otuchy – Artylerja zrobi swoje. Baterja milknie, by za chwilę buchnąć złowrogim jeszcze potężniejszym grzmotem. Gdzieś w dali, podziemne, przytłumione pomruki ciężkich dział (tych wcale nie widać).Nagle z błyskawiczną szybkością wypada konna baterja, w brawurowym szalonym tempie zajeżdża na pozycję.”

Dziennikarzowi udało się również barwnie słowami opisać dźwięki, których powstawania był świadkiem w Biedrusku:

„…Piekielna orkiestra karabinów ręcznych i maszynowych, chcących upartym terkotaniem przygłuszyć ponure basy dział, pękające petardy, świst, dym palącej się, wyschłej wskutek spiekoty trawy… . Jak okiem sięgnąć, jeden szalony chaos, huk, turkot ignorujących wszelkie przeszkody posuwających się tanków wir i zamęt bitwy. …”

„…Huk strzałów przerywa sygnał trąbki zwiastujący koniec…”

Źródło zdjęcia: „Przewodnik Katolicki” nr 45 z 1922 roku.

Latem roku 1921 poligon w Biedrusku wizytowali oficerowie z Estonii. Ich wizytę dla wydawanej w Warszawie „Rzeczpospolitej” relacjonował dziennikarz Przemysław Mączewski, a materiał ten wydrukowano w numerze z 5 września 1921. Z całego artykułu (dostępnego po powiększeniu zdjęcia), wybrałem fragmenty opisujące wrażenia warszawskiego dziennikarza z wizyty w Biedrusku, które znacząco odbiegają od klasycznych relacji z manewrów wojskowych.

„LISTY POZNAŃSKIE.

W BIEDRUSKU

Wracam z Biedruska, słynnego już w całej Polsce obozu ćwiczeń wojskowych. Przed dwudziestu kilku laty jeszcze własność Treskowa, nie z historycznych feodałów pomorskich „von Trescov”, piszących się przez „ck” i „v”, lecz takiego sobie zwykłego Treskowa, co miał naprzód sklep z galanterją w Berlinie a potem za jakieś szczególne usługi, zamilczane dyskretnie w akcie donacyjnym, otrzymał piękny szmat ziemi polskiej od króla pruskiego.

Rozległa przestrzeń 25.000 morgów magdeburskich, wykupiona dla celów wojskowych, leży ćwierć wieku odłogiem. Od wschodu zamknięta wstęgą Warty, obramowana wieńcem lasów sosnowych, tworzy jakby oazę martwoty i zapomnienia pośród kraju i krajobrazu, pulsującego żywą pracą rolnika.

Lecz bywają dni, gdy ciche rozłogi Biedruska budzą się z odrętwienia. Po jałowych ugorach grzmi tętent koni, dudnią ciężkie koła armatnie, brzęczą zaprzęgi i jaszczyki. A nad tą przyjemną falą wrzawy wybucha raz po razu potężny huk dział i czarne fontanny znaczą ślad pękających granatów.

Na sąsiednim polu przystaje pracujący rolnik i łowi chciwem uchem strzały armatnie. Niedawne czasy własnej żołnierki przypomina… .

…A więc manewry w najprzedniejszym gatunku, z wszelkiemi akcesorjami wojny prawdziwej, z ostrem strzelaniem, z piechotą, artylerją lekką i ciężką, z podjazdami konnicy, telefonami, sanitariuszami. Pedantyczna imitacja bitwy, tylko bez krwi rozlewu i bez nieprzyjaciela, bo był on w istocie nie tylko konstelacją punktów matematycznych na mapie, przeciwnikiem z zakresu algebry, nawet nie wyobraźni… .

…Poczciwy cywil patrzy na to jak na teatr. Jeśli skrupulant i trochę pacyfista, to być może, że chochlik przekory podszepnie mu: „ a spytaj braciszku, co to wszystko kosztuje …” i  równocześnie podsunie wyobraźni stos milionów marek, puszczonych z dymem… .

… Noc ciemna, ciepła, cicha. W parku szemrze fontanna. Na tarasie gra muzyka wojskowa hymny: polski, estoński, francuski. W wielkiej sali białego pałacu Treskowów przyjmuje dowódca Biedruska, pułk. Poniatowski gości nadbałtyckich. Uczta wspaniała dzięki dostatkowi farmy obozowej, którą słusznie się szczyci jej założyciel i opiekun pułk. Kleberg… .

…Na czarnem niebie wykwita raz po raz srebrna gwiazda rakiety i gdy na chwilę zawiśnie u zenitu, wchłania w olbrzymi, seledynowy klosz poświaty czarujący obraz ognistej bitwy na ziemi.

Piękny był dzień w Biedrusku, lecz jeszcze piękniejsza była ta noc.”  

Źródło: Rzeczpospolita nr 242 (5 września 1921)

Źródło zdjęcia: „Przewodnik Katolicki” nr 45 z 1922 roku.

Źródło zdjęcia: „Przewodnik Katolicki” nr 45 z 1922 roku.

Opisy żurnalistów i  zdjęcia fotografa Czarneckiego z atelier Rubens w Poznaniu, tylko w części mogą oddać klimat pierwszych polskich manewrów, które były przeprowadzane na terenie obozu ćwiczebnego w Biedrusku na początku lat dwudziestych ubiegłego stulecia.

Dopełnieniem takiej relacji mógłby być film dokumentalny kręcony przez poznańskich filmowców, gdyby tylko był do niego dostęp. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy kopia tego filmu zaginęła, czy też nie. Nikt celowo nawet jej pewnie nie szukał. Były cenniejsze polskie produkcje z tamtych lat, uznawane za zaginione i to one były przedmiotem poszukiwań. Dla przykładu film „Odrodzona Polska”, dla którego „Wielkie manewry wojsk polskich w Biedrusku” były dodatkiem, został odnaleziony  tylko w krótkim fragmencie, choć całość tego dzieła niosła duży przekaz patriotyczny, cenny tematycznie nie tylko dla historyków kina.

Polska była dumna z odzyskanej i obronionej po pierwszej wojnie światowej niepodległości. Gwarantem bezpieczeństwa tak granic zewnętrznych jak i stabilności wewnętrznej państwa była armia. Stąd istniało duże społeczne zapotrzebowanie na informacje o sile i kondycji naszego wojska. W przeciwieństwie do okresu po II wojnie światowej, w okresie międzywojennym najróżniejsze informacje z obozu ćwiczebnego w Biedrusku pojawiały się prawie każdego tygodnia w prasie lokalnej i ogólnopolskiej.

Ostatnia relacja dziennikarska ,która mogłaby również posłużyć jako opis przypominanego filmu dokumentalnego, powstała w październiku 1922 roku. Napisał ją dla „Kurjera Poznańskiego” J.Herniczek. Co ciekawe pochodzi ona ze wspólnego wyjazdu dziennikarzy wielu redakcji do Biedruska, w tym fotografów wykonujących zdjęcia dla „Przewodnika Katolickiego”. Gazeta ta zamiast tekstu zamieściła na swoich łamach fotoreportaż, z którego zdjęcia ilustrują niniejszy artykuł.

I jeszcze raz dokonam subiektywnego wyboru fragmentów tekstu z felietonu, który był wydrukowany w „Kurjerze Poznańskim” w numerze z października. Całość tekstu wraz z opisem przygód dziennikarzy na poligonie jest dostępna po powiększeniu zdjęcia.

„Któż u nas nie zna Biedruska, tej tak szczodrze wyposażonej prze naturę miejscowości, a zarazem jeszcze przed ostatnią wojną – jednego z największych i najlepiej urządzonych obozów ćwiczebnych na terenie tak wybitnego militarystycznego państwa jak Niemcy? To też, po wyrzuceniu zaborców Polska, przejąwszy Biedrusko, wykorzystuje bardzo skutecznie jego urządzenia i kształci tam całe zastępy żołnierzy, zwłaszcza kawalerji, która ma pole doskonałe do wyćwiczenia się, aby godnie piastować przekazaną jej w spuściźnie tradycję bohaterów z pod Kirchholmu, Chocimia, Samo-Sierry, a na zakończenie kursu odbywają się jesienią nader ciekawe i efektowne manewry. Nic też dziwnego, że kiedy obecnie prasa poznańska otrzymała zaproszenie na tego rodzaju popisy – stawiła się nieomal w komplecie, tak iż za małemi wyjątkami były reprezentowane wszystkie pisma miejscowe[…] .

[…] Oto w długim szeregu stoi cała brygada jazdy, tworząc istny żywy mur koni i ludzi, a wszystko wyciągnięte równiuteńko, jak struna: nie widać nawet najlżejszego odchylenia, najmniejszego załamania linii prostej szeregu ! Na flanku zgrupowano orkiestrę na przepysznych siwych koniach; dalej szwadron za szwadronem stoją nasi dziarscy ułani, a pod nimi jeden w drugiego wszystko maściste konie, świetnie utrzymane, oraz, jak to mieliśmy możność wkrótce przekonać się – doskonale wyćwiczone.”

Źródło zdjęcia: „Przewodnik Katolicki” nr 45 z 1922 roku.

„[…] Raptem rozlega się ostry dźwięk gwizdka, a po nim padają donośne, urywane słowa komendy. Żywy mur spręża się jeszcze bardziej. Po chwili znów komenda i oto, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wykwita nad końmi, oraz ludźmi barwny las chorągiewek; łopocą one na wietrze, szemrzą i sunie od nich niby cichy pogwar, tajony szept: praojców wzorem! praojców wzorem! Tak dzierżą je nieodrodne dłonie naszych wiarusów, a szumią one tę samą pieśń zwycięstwa, która wiodła naszych ułanów dawnemi laty szlakiem sławy, a teraz gromadzi synów – praojców wzorem ! […]

                […] I znów w szalonym pędzie hucząc groźnie, dudniąc po błoniu, szczękając jaszczykami, przesunął 7 dywizjon Artylerji konnej – przemknął jak burza, wprawiając wszystkich w nowe zdumienie, oraz niekłamaną radość, z której nie zdołaliśmy jeszcze ani na chwilę ochłonąć po defiladzie poprzedniego pułku[…] .

                […]  Gdy więc przemówiły basem działa, zatrzeszczały jazgotliwie karabiny maszynowe i zawtórowały im salwy broni ręcznej, gdy przed naszemi oczami przesunęły tyralierskie łańcuchy, oraz fragmenty szarż kawaleryjskich, przy szumie szybujących w przestworzach aeroplanów – wtedy każdy mimowoli przypominał sobie gigantyczne zapasy wojny światowej […].”

Źródło zdjęcia: „Przewodnik Katolicki” nr 45 z 1922 roku.

Źródło: Kurjer Poznański nr 234 (12 października 1922)

Kolejne wydarzenia z historii Biedruska zostaną przedstawione w następnym artykule z cyklu „Filmowe Biedrusko”. Przy okazji wspomnienia o kontynuacji pracy poznańskich filmowców dokumentalistów,  przypomnę częściowo, co działo się w naszej miejscowości późną wiosną  1923 roku.


 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Pogoda dla Biedruska
10°
zachmurzenie umiarkowane
wilgotność: 63%
wiatr: 4m/s płd. - płd. zach.
Max: 10 • Min: 10
14°
Pt
18°
Sob
21°
Nd
Weather from OpenWeatherMap