Są historyczne postaci o których warto pamiętać, szczególnie w takich czasach jak obecne. I przy dzisiejszym wzmożonym natłoku kontrowersyjnych życiorysów, wydarzeń, interpretacji oraz odkrywania nieznanych bądź celowo zapominanych kart historii. Do takich zaliczyć należy pełną dramatów biografię śp. komandora porucznika Franciszka Józefa DĄBROWSKIEGO. To temat z cyklu „Widziane z …”. Gwoli ścisłości, nie tylko z Biedruska. Kojarzony z obroną Westerplatte, ale czy powszechnie znany?
Autor opracowania: Mieczysław DEJ
Z upływem czasu wróciłem do tematu w literaturze, prasie, Internecie oraz filmach dokumentalnych i fabularnych. Dla poszerzenia podjętej problematyki przez Mariusza SAK 1 września 2015 roku, w artykule: – „Westerplatte broni się nadal”, a jego obroną dowodzi oficer szkolony w Biedrusku”, www.ebiedrusko.pl/aktualnosci/westerplatte-broni-sie-nadal-a-jego-obrona-dowodzi-oficer-szkolony-w-biedrusku/; Tym bardziej, że nasza drużyna harcerska za patrona przyjęła „Obrońców Westerplatte”. Już to powoduje by temat nie był zamknięty raz na zawsze, a twórczo drążony szczególnie przez młodzież i zainteresowanych.
Źródło, Internet, www.westerplatte.com.pl;
Zaciekawił mnie obszerny fragment życiorysu Komandora związany z powojennymi latami spędzonymi w Krakowie, o czym wielokrotnie opowiadano w mojej rodzinie. To zbieżność poznanych historii i miejsc. W tym fakt, że w Krakowie zachował się pomnik ku pamięci Bohatera. Okazuje się, że nie tylko pomnik.
Źródło, wykonanie własne (2017), Kraków Nowa Huta, ulica Ujastek 11. W Internecie fotografie pomnika są opisywane: „Pomnik przed wjazdem do Transbudu w Nowej Hucie, w którym F. Dąbrowski pracował jako portier”;
Na cmentarzu Rakowickim, Komandor został pochowany w części wojskowej przy ulicy Biskupa Jana Prandoty w mogile XLVII przy alei 92A.
Po podjęciu takich informacji, wiadomo że dotarłem do tych miejsc i tylko małopolskie warunki pogodowe nie pozwoliły na dłuższą kontemplację oraz obszerne fotograficzne udokumentowanie. Zapewne jeszcze tam wrócę, a wśród harcerzy zaszczepię ciekawość by odwiedzić Nową Hutę, będąc w Krakowie.
Budapeszt, Kraków, Lwów, Bielsko – Biała, Biedrusko, Kalisz, Gdańsk – Westerplatte oraz obozy jenieckie: Stablack, Prabuty w Prusach Wschodnich, Lienz w Austrii, Woldenberg – Dobiegniew i …. Po wojnie: – Kraków – Gdańsk – Ustka – Gdynia(?) oraz Kraków.
Warto być w tych miejscach i powiązać losy Henryka Sucharskiego oraz Franciszka Dąbrowskiego z czasem spędzonym w Biedrusku. A wszystko to działo się w latach 30 – tych okresu międzywojennego. Panowie, wówczas oficerowie młodsi, „spotkali się” w Batalionie Szkolnym Podchorążych Piechoty. Franciszek Dąbrowski* był specjalistą od broni maszynowej i w tym zakresie, jako etatowy wykładowca – instruktor szkolił podchorążych oraz oficerów odbywających ćwiczenia i kursy. Natomiast kapitan Sucharski, to jeden z uczestników takiego kursu. Z tych lat służby zachowała się niniejsza fotografia.
Źródło, Internet. Fotografia jest opisywana prawdopodobnie błędnie, podając 1922 rok jej wykonania, co nie odpowiada przebiegowi służby Franciszka Dąbrowskiego. Sugeruję rok 1932;
Zapewne to nie jedyny epizod pobytu Franciszka w Biedrusku. Można przyjąć, że służąc w 29 Pułku Strzelców Kaniowskich w Kaliszu wraz z pododdziałami jednostki wielokrotnie uczestniczył w szkoleniu i ćwiczeniach wojskowych na tutejszym poligonie.
W myśl potocznej zasady, że wyroki kadrowe nie są znane, w 1939 roku obaj oficerowie pełnili dalszą służbę wojskową na Westerplatte. Major Sucharski – od grudnia 1938 roku, komendant Wojskowej Składnicy Tranzytowej w Gdańsku. Kapitan Dąbrowski – wcześniej, bo od grudnia 1937 roku, zastępca poprzedniego komendanta Wojskowej Składnicy Tranzytowej – dowódca oddziału wartowniczego. Na tym stanowisku zastała go etatowa zmiana komendantów placówki.
Źródło, Internet, www.niepoprawni.pl;
Źródło, Polskie Radio; Polscy oficerowie po kapitulacji Westerplatte (07.09.1939). Od lewej: chor. Edward Szewczuk, por. Stefan Grodecki, kpt. Mieczysław Słaby, kpt. Franciszek Dąbrowski, ppor. Zdzisław Kręgielski;
Proponuję poznać lub ponownie przeczytać przywołany artykuł Mariusza SAK, bo stanowi swoisty wstęp do niniejszego opracowania. Dodam, że więcej ciekawostek przewinęło się na profilu FB eBiedrusko, za sprawą komentujących. Czytelnicy wskazali wiele internetowych stron. Można by na tym poprzestać, gdyby nie fakt, że panowie major Henryk Sucharski i kapitan Franciszek Dąbrowski służyli w Biedrusku, a my dążymy do odkrywania takich kart z historii naszej miejscowości. Zapewne żaden z nich nie przewidział, że ponownie połączą ich wojenne losy w pierwszych tragicznych dniach na Westerplatte. Trudno też skupić uwagę czytających na szczegółach z przebiegu służby i pobytu Franciszka Dąbrowskiego w Biedrusku. Takie materiały są wciąż nieznane albo leżą w CAW oraz IPN. Powszechnie dostępne, to wyłącznie ogólne i obiegowe stwierdzenia, a na dodatek przywoływane i powielane po 1989 roku. Sporządzając życiorysy w latach powojennych, oficerowie pomijali szereg danych osobistych i służbowych z wcześniejszych lat życia. Pisane były z potrzeby chwili, pod realia „nowych” czasów, dzisiaj tak surowo oceniane. Nie bez znaczenia były też warunki amnestii z 2 sierpnia 1945 i 22 lutego1947 roku.
Przez dziesiątki lat byliśmy mocno utwierdzani, że obroną Westerplatte bohatersko dowodził major Henryk Sucharski. Już we wrześniu 1939 roku obrona Westerplatte stała się symbolem, obrosła legendą. Jednoznacznie gloryfikowano postać komendanta i podległych żołnierzy. To slogan, że syn chłopski bardziej pasował do socjalistycznej propagandy niż syn szlachcica, ale może coś w tym było. Major, znaczył major w odbiorze społecznym. Czas spowodował, że tak wiele problemów nie odpowiada historycznej prawdzie. Czy wówczas takie było polityczne zapotrzebowanie? Czy był to intensywny i mimowolny zabieg mitotwórczy? Dzisiaj wiemy, że od 2 września kapitan Franciszek Dąbrowski przejął dowodzenie i kierował obroną, do kapitulacji w dniu 7 września 1939 roku. Stało się tak po załamaniu nerwowym mjr Sucharskiego. Mimo choroby dowódcy, do końca Dąbrowski z grupą oficerów sprzeciwiali się kapitulacji. Po poddaniu Westerplatte, to on szedł na czele swoich żołnierzy prowadząc ich do niemieckiej niewoli. Po kampanii wrześniowej wszyscy przebywali w obozach jenieckich.
W opracowaniu nie podejmuję się dokonać historycznej oceny postaci oraz przedstawiać szczegółowe biogramy, wyjątkowo bogate i tragiczne. Takie były czasy, nie tylko im dane. Każdy może uzupełnić wiedzę, bo już Wikipedia oddaje sedno sprawy. Są też dostępne filmy dokumentalne i wojenne filmy fabularne z 1967 oraz 2013 roku. Polecam do nich wrócić, są łatwo dostępne. Tak wiele się wyjaśni. „Tajemnica Westerplatte” czy „Westerplatte” – dwa filmy na ten sam temat.
„Dąbrowski i Sucharski reprezentują w tym filmie dwie różne postawy. Dąbrowski – romantyczną, Sucharski – pozytywistyczną. Dąbrowski chce walczyć o tę dopiero co odzyskaną niepodległość do końca, za wszelką cenę. Sucharski kieruje się rozumem – mając wiedzę o tym, że walka na Westerplatte była beznadziejna, że nie miała perspektyw, chce uchronić swoich ludzi przed niechybną śmiercią”.
Między innymi, tak skomentował film „Tajemnica Westerplatte”, reżyser Paweł Chochlew.
Są też książki, w których z premedytacją nie wymieniono z imienia i nazwiska zastępcę komendanta. Każdemu z nas na zawsze został w pamięci wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego – „Pieśń o żołnierzach z Westerplatte”. Kiedy się wypełniły dni/i przyszło zginąć latem, /prosto do nieba czwórkami szli/żołnierze z Westerplatte…”.
Nie tylko śmierć przyjęła inną postać, ale dramat wrześniowych dni przyjął inny wymiar.
Zamierzam skupić się na wybranych wątkach i przybliżyć wspomniane miejsca w Krakowie oraz ogólne informacje o Dąbrowskim i rodzinie, które nie sposób pominąć. Wybrane, a jest ich tak dużo. Po części za sprawą historii niezwykłej rodziny oraz złożonych jej losów. Tragicznych w czasie wojny i niemniej dramatycznych po wyzwoleniu.
Mimo, że urodził się w Budapeszcie w okresie zaborów, 17 kwietnia 1904 roku (syn polskiego szlachcica – przyszłego generała**), Kraków był mu bliski. Tutaj w listopadzie 1918 roku, po odzyskaniu niepodległości, rozpoczął naukę w szkole podchorążych. Od 1919 roku przemianowaną na Korpus Kadetów Nr 1 we Lwowie. 1921 do 1923, to lata służby i nauki w Szkole Podchorążych Piechoty w Warszawie. W okresie zawodowej służby wojskowej w jednostkach liniowych*** na podkreślenie zasługuje Batalion Szkolny Podchorążych Piechoty w Biedrusku. Stąd też wynika nasze dodatkowe zainteresowanie życiorysem Franciszka Dąbrowskiego, mimo, że to tylko epizod w jego życiu, związany z historią obozu ćwiczebnego. I nie może przysłonić dramatycznych dni w wojnie obronnej 1939 roku, lat spędzonych w niewoli oraz niemniej ciężkich lat życia, początkowo w służbie a potem życiu cywilnym oficera. Po wyzwoleniu obozu Woldenberg (Dobiegniew) przez Rosjan, w lutym 1945 roku wrócił do brata Romualda(?) w Krakowie, gdzie od kwietnia deklarował chęć wstąpienia do wojska. Od 10 sierpnia 1945 roku, ochotniczo kontynuował służbę wojskową w Marynarce Wojennej Odrodzonego Wojska Polskiego, awansując do stopnia komandora podporucznika. I chyba za sprawą ironii losu pełnił służbę w koszarach naprzeciw Westerplatte. Ten widok był mu dany codziennie z zajmowanej kwatery. Mieszkał w domu przy ulicy Oliwskiej 34, mając z okien doskonały wgląd na leżące, po drugiej stronie Kanału Portowego, Westerplatte.
Po reorganizacji jednostek w 1946 roku został mianowany do stopnia komandora porucznika i docelowo wyznaczony na stanowisko dowódcy batalionu. 1947 do 1949, to okres burzliwych lat w naszej historii, ale też w życiu Dąbrowskiego. Od marca 1947 roku wraz ze swoją jednostką – ośrodkiem szkolenia poborowych (Kadra Marynarki Wojennej) został przeniesiony do Ustki. Stan zdrowia, „niepoprawność polityczna” i sanacyjny rodowód nie ułatwiały mu służby wojskowej, mimo doświadczenia oraz walorów dowódczych i organizacyjnych. Niełatwo było mu w tym czasie, do stycznia 1947 roku, odszukać swoje miejsce w przedwyborczych grupach propagandowych na Pomorzu Gdańskim, ale też w samej partii. Uznany inwalidą wojennym w 1950 roku został zwolniony z czynnej służby wojskowej, nie nabywając praw emerytalnych. To najtrudniejszy okres w życiu Komandora, pełen problemów zdrowotnych, egzystencjalnych i partyjno – urzędniczego poniżania. Został zrehabilitowany w ramach tzw. odwilży dopiero w 1956 roku. Wypłacone odszkodowanie, poprawa warunków bytowych i ciężka praca pozwoliły zaktywizować działania na rzecz Związku Obrońców Westerplatte.
W wieku 58 lat, dotknięty zaawansowaną gruźlicą, komandor porucznik rezerwy Franciszek Dąbrowski zmarł 24 kwietnia 1962 roku w Krakowie.
„(…) Dwa dni później został pochowany z honorami wojskowymi w Alei Zasłużonych…”, jak wspominał w swojej relacji Edward Brożek na łamach Gazety Wyborczej Kraków, 6 lutego 2006 roku.
Źródło, Internet; Fotografię opisano: „Grób komandora Franciszka Dąbrowskiego zastępcy komendanta Westerplatte (Od ataku sztukasów, rzeczywistego dowódcy obrony), na cmentarzu Rakowickim w Krakowie”;
Nie rozwijając szeregu wątków z życiorysu Dąbrowskiego, by czytający mogli sami dotrzeć do tych informacji, nadmienię tylko, że:
– Był potomkiem twórcy Legionów Polskich we Włoszech, generała Henryka Dąbrowskiego. Takie pochodzenie zobowiązywało. Franciszek Dąbrowski co najmniej dorównał w zasługach dla kraju swojemu przodkowi;
– Trzy szkoły noszą imię Komandora, w tym – Gimnazjum Nr 34 w Gdańsku – Nowym Porcie oraz Szkoła Podstawowa Nr 62 w Krakowie. Również od 15 kwietnia do 1 sierpnia 1991 roku, to jest do czasu rozformowania, jego imię nosiła Morska Brygada Okrętów Pogranicza w Gdańsku. Ponadto szczepy i drużyny harcerskie;
– Jest autorem „Dziennika bojowego załogi Westerplatte” z 1945 roku i „Wspomnień z obrony Westerplatte” z 1957 roku;
– Budzą podziw i uznanie nadane ordery i medale: – Order Virtuti Militari V klasy w dniu 1września 1945 roku, – Złoty Krzyż Zasługi w 1946 roku, – Medal Pamiątkowy za Wojnę 1918 – 1921, – Medal Dziesięciolecia Odzyskania Niepodległości, – Medal Zwycięstwa i Wolności 1945, – Medal za Odrę, Nysę, Bałtyk, – Odznaka Grunwaldzka w 1946 roku;
– W maju1946 roku powstał w Gdańsku Związek Obrońców Westerplatte, z wiadomych względów jako sekcja ZBOWiD. Na czele związku stanął Dąbrowski. Z jego inicjatywy, siłami Kadry Marynarki Wojennej i przy szerokim spontanicznym odezwie społecznym odsłonięto nagrobek poległych w 1939 roku Westerplatczyków i uporządkowano teren walki;
– 1 stycznia 1947 roku został awansowany do stopnia komandora porucznika. Jednocześnie otrzymał deklarację członkowską Polskiej Partii Robotniczej. Innego wyboru nie miał. Taka socjotechnika z tamtych lat i test lojalności. Mimo narastających dylematów wciąż bardzo pragnął służyć Polsce. W tym też czasie ożenił się z Heleną, wdową po swoim bracie;
– Niewola, panująca psychoza i ciężka praca nie pozostały bez następstw. Zachorował na obustronne zapalenie płuc, co zbiegło się ze zmianą stanowiska służbowego. Od 10 grudnia 1949 roku zaplanowano mu kolejne stanowisko – szefa Biura Dowódcy Marynarki Wojennej w Gdyni. Jednak przed objęciem udał się na wielomiesięczne leczenie sanatoryjne w Otwocku;
– We wrześniu 1950 roku, po zwolnieniu z zawodowej służby wojskowej wraz z żoną Heleną i córką Elżbietą przeniósł się z Ustki do Krakowa, gdzie mieszkali jego teściowie. To najtrudniejsze lata w życiu Komandora. Po prostu rzeczywistość w socjalistycznym wydaniu. Można uznać, że ten stan rzeczy uchronił go przed szykanami i represjami, jakie dotknęły wielu Polaków oraz kolegów w MW i nie tylko. Ten okres określano mianem „spisku komandorów”. Los sprawił, że nie było mu dane zmierzyć się z tą dramaturgią w wojsku. Poznał inną jej odsłonę, cywilną w wydaniu krakowskim;
– By zapewnić rodzinie środki do życia, mimo postępującej choroby oraz szpitalnego i sanatoryjnego leczenia, pracował jako kasjer w Klubie Międzynarodowej Książki i Prasy (KMP i K). Tłumaczył dla gazet opowiadania z języka węgierskiego. W 1952 roku znalazł się na liście UB jako „wrogi element społeczny”, przedwojenny oficer Polski sanacyjnej. Dyscyplinarnie zwolniono go z etatu kasjera i demonstracyjnie wyrzucono z partii. Z takim „wilczym biletem” nie mógł liczyć na jakąkolwiek pracę. Chałupniczo szył pantofle. Wegetowała rodzina i tylko dzięki temu, że pracowała żona mogli przetrwać ten podły okres. Beznadziejność w tej sytuacji potęgowała postępująca gruźlica;
– Dzięki ludziom dobrej woli, w tym pisarza dr Arnolda Mostowicza i gen. Bolesława Kieniewicza – dowódcy Okręgu Wojskowego nr V w Krakowie, Dąbrowscy otrzymali kiosk z gazetami w najlepszym punkcie Krakowa, na Plantach u zbiegu ulic Krupniczej i Podwala. „Mówiono, że do tego kiosku przychodzili ludzie, żeby, kupić gazetę i obejrzeć sobie bohatera wojennego” – tak wspominała rodziców córka Elżbieta. Poprawiła się ich sytuacja materialna. Ten epizod z ich życia do dzisiaj pamięta wielu mieszkańców Krakowa;
– W 1956 roku, na fali przemian zrehabilitowano Westerplatczyków. Stan zdrowia nie pozwolił Komandorowi wrócić do służby wojskowej. Podjął pracę w Centralnym Biurze Aparatury Chemicznej i Chłodniczej. Pracował też jako portier w Nowohuckim Przedsiębiorstwie Transportowym Budownictwa Przemysłowego (od 1974 roku TRANSBUD Nowa Huta).
Dopiero po 1989 roku, historycy i dziennikarze w szerszym stopniu odkrywali nowe, mało znane fakty z życiorysu Komandora, w tym głównie na tle obrony Westerplatte. Zarysowała się inna, faktyczna rola kapitana Dobrowskiego i postawa majora Sucharskiego, o co zabiegali przez dziesiątki lat żyjący uczestnicy obrony. Mimo to, wciąż trwało utrwalanie wypaczonej wizji naszej historii.
Na przestrzeni powojennych lat, spór ten miał swoich zwolenników i przeciwników. Nie obeszło się bez agresywnego zachowania znanych osób broniących narzuconej i wówczas wygodnej wersji.
Mity i fakty, wciąż zmagają się z prawdą historyczną o Westerplatte. Bywa, że zbyt często górę bierze gra słów: – prawdziwy dowódca czy dowodzący? To zaciemnia prawdę o tym kto faktycznie dowodził. Nie ulega wątpliwościom, że przelana krew żołnierza polskiego w ciągu tych 7 dni obrony, na trwałe gwarantuje każdemu z nich należne miejsce w historii. I nie zwalnia historyków z poznania szczegółów. My na taki przekaz czekamy, nie dla pomniejszania jednych bądź wywyższania innych, a dla prawdy historycznej. Nie może być wyłącznie sprowadzana do politycznych trendów. W tym za sprawą czci i szacunku jaki należy się poległym za ojczyznę. Westerplatte, obrona tej placówki od pierwszych wystrzałów stała się jednym z najtrwalszych symboli bohaterstwa polskiej wojny obronnej. Ma też swój wymiar w kategoriach legendy, co nie powinno dziwić, bo już we wrześniu 1939 roku było na nią zapotrzebowanie. Wiemy, że legendy żyją swoim życiem i bardzo łatwo udzielają się innym.
Dziś prawda o dowodzeniu obroną przestała być tajemnicą, którą związali się oficerowie przed pójściem do niewoli. Człowiek Honoru, jakim do końca pozostał Komandor, nigdy nie napisał we wspomnieniach wprost o sytuacji, w jakiej był postawiony. Zapewne z szacunku do munduru, ale też z szacunku do dowódcy. I mocy jaka kryje się w prostym słowie, tajemnica. Po prostu, taki do końca swoich dni jest każdy karny żołnierz. W latach PRL nadużyto ten fakt, nadając własną wersję wydarzeń. I nie tylko należy przywoływać książkę Melchiora Wańkowicza czy film fabularny Stanisława Różewicza, bo były też inne. W tym podręczniki szkolne, audycje radiowe i telewizyjne, publikacje. W latach 80 – tych podważano treści materiałów z drugiego obiegu. Takim przekazem żyliśmy. Również niósł on w sobie sporą dawkę wychowania oraz podświadomego patriotyzmu. Zbyt łatwo stawał się racją stanu.
Z szacunku do skromnego, pracowitego i mocno życiowo sponiewieranego byłego pracownika, z inicjatywy oraz fundacji pracowników w 1981 roku podjęto decyzję by na terenie zakładu postawić pomnik. W tym specyficznym krakowskim środowisku był szanowany i na zawsze pozostał wzorem oficera polskiego. To jeden z dowodów, że pamięć o komandorze poruczniku Franciszku Józefie Dąbrowskim żyje.
Źródło, wykonanie własne (2017);
Pomnik postawiono w maju 1981 roku na skwerze nieopodal portierni TRANSBUDU, to jest miejsca pracy Dąbrowskiego. Został odsłonięty w obecności córki Elżbiety Hojka – Dąbrowskiej i przybranego syna – Aleksandra Cichowicza.
Źródło, wykonanie własne (2017);
Warto zwrócić uwagę na to w jakim czasie powstał pomnik. W maju 1981 roku, czyli po sierpniu 1980 roku a przed 13 grudniem 1981 roku. Solidarność. Ten spontaniczny zryw społeczny i takie ma oblicze. Lokalne. Przywrócono pamięć o komandorze poruczniku Franciszku DĄBROWSKIM. Pomnik trwa, mimo, że niektóre cechy nie są „na czasie” i mam nadzieję, że trwać będzie. To nie tylko świadek historii, to strażnik czasu, który za nami. Bez nich nie byłoby naszej historii.
Źródło, wykonanie własne (2017);
Na początku opracowania napisałem, – że w Krakowie zachował się pomnik ku pamięci Bohatera. Okazuje się, że nie tylko pomnik. Imię nadane szkole, drużynom harcerskim oraz wspólna mogiła. Podejmowano też temat wspominając Franciszka na łamach lokalnych gazet.
Z rozmowy z córką jaką przeprowadzono i opublikowano w Dzienniku Polskim w Krakowie dowiadujemy się o tym, że:
– (…) Z informacji, jakie później do mnie dotarły, wiem, że podjęto próbę zmienienia nazwy prowadzącej do Transbudu ulicy Ujastek i nadania jej imienia mojego ojca. Podobno któryś z pracowników Rady Narodowej miał jednak odpowiedzieć, że zmiana jest wykluczona, bowiem Ujastek był żołnierzem radzieckim wyzwalającym Kraków! Tak więc Franciszek Dąbrowski nie ma swojej ulicy w Krakowie. Są za to w kraju trzy szkoły jego imienia i kilka drużyn harcerskich – mówi Elżbieta Hojka – Dąbrowska. (PS) –
źródło cytatu: www.dziennikpolski24.pl/artykul/2641352,obronca-westerplatte,id,t.html;
Z przykrością należy dodać, że również w Gdańsku i Ustce nie ma ulic noszących jego imię. Może z czasem w Biedrusku? Trudno jednoznacznie ustalić, czy są tablice pamięci Franciszka Dąbrowskiego. W Internecie, szczególnie na blogach podawane są dwa różne nazwiska córki Elżbiety de domo Dąbrowskiej. Moje dociekania nie poszły w tym kierunku, by sprawdzić sugerowaną rozbieżność.
Nie wolno nam jednoznacznie postacią Franciszka Dąbrowskiego przysłonić niemniej tragiczną postać Henryka Sucharskiego i w ocenach popadać z jednej skrajności w drugą. Zapewne wymaga to głębszego opracowania, bez pochopnych wniosków, których w latach PRL i po mieliśmy w nadmiarze. Wielu, nie tylko historyków, ale też potomków rodzin Westerplatczyków uważa, że gdyby nie Dąbrowski, nie byłoby historii Westerplatte. Po latach, gdy czas zrobił swoje, wspominając tamte dni żyjący Westerplatczycy mówili, że kapitanowi zawdzięczają sławę a majorowi życie. Realistom, to wiele wyjaśnia. Dodają, że Sucharski chyba nie wytrzymał napięcia i w drugim dniu po nalocie chciał poddać Westerplatte. Warto zauważyć, że major Sucharski wiedział nieco więcej od swoich podwładnych. 31 sierpnia, czyli dzień przed atakiem, na Westerplatte przybył ppłk Wincenty Sobociński z Komisariatu Generalnego RP w WMG. Informacji nie mógł przekazać telefonicznie. Starał się sprawiać wrażenie, że to normalna, typowa wizyta inspekcyjna. Niektórzy zauważyli jego nienaturalne zachowanie. W rozmowie w cztery oczy z dowódcą, przekazał mu, że na żadną pomoc z zewnątrz liczyć nie mogą, że mają się bronić 12 godzin. Podobno zobowiązał Sucharskiego do zatrzymania tej wiedzy, tylko i wyłącznie dla siebie.
Znamienne były też słowa, jakie wypowiedział do ppor. Zdzisława Kręgielskiego: – „Słuchaj Mały, mówię z tobą jak z oficerem i mężczyzną – mała nadzieja na uratowanie życia. Bijecie się o honor żołnierski i polski Gdańsk. Wasza postawa zadecyduje, jak was będzie sądziła przyszłość(…) Przewaga po tamtej stronie olbrzymia”.
Wśród historyków był też taki pogląd, że jeśli w ogóle doszło do załamania majora Henryka Sucharskiego, dowódcy obrony Westerplatte, to nie było ono spowodowane ciężkimi stratami czy nalotem, tylko tym, że oficerowie oskarżają go o tchórzostwo. A nawet wyciąga się takie argumenty, że magazyny w składnicy były puste. Nie nam oceniać w takich aspektach, ale to jest pewne, że nieznana jest natura ludzka. Wojna w każdym wymiarze odsłania zachowania, reakcje w sytuacji najwyższego kryzysu. Wszystko miesza się z wszystkim. To najwyższy życiowy test, na ile jesteśmy zdolni wypełnić zadania.
Żołnierze bronili miejsca, które stanowiło ważny element polskich praw do Wolnego Miasta Gdańska. Wartość Westerplatte, choć znikoma pod względem materialnym i operacyjnym, była ogromna pod względem symbolicznym i politycznym.
Major Henryk Sucharski, to również oficer, który służył w Biedrusku. Z tym tylko, że to czas kursu dla dowódców i obsług ciężkich karabinów maszynowych. W takim przypadku był ujęty w etacie stanu zmiennego batalionu szkolnego.
Są też groby na Westerplatte, o których warto pamiętać. Szczególne miejsce pamięci. Przenoszę się z Krakowa na przeciwległy koniec Polski, do Gdańska na Cmentarz Żołnierzy Wojska Polskiego – Cmentarz Poległych Obrońców Westerplatte, nie przez przypadek. Z inicjatywy Franciszka Dąbrowskiego został odsłonięty nagrobek ku czci żołnierzy tam poległych. Pomysłodawcą utworzenia cmentarza był nie kto inny a tylko zastępca komendanta składnicy kapitan Franciszek Dąbrowski, który po wojnie, w stopniu komandora podporucznika, dowodził kadrą Marynarki Wojennej w Gdańsku – Nowym Porcie. Cmentarz usytuowano w miejscu, gdzie poległa największa liczba obrońców – na ruinach wartowni nr 5. Umieszczono tam tablicę z niepełną listą poległych oraz żelbetowy krzyż. Całość ogrodzono słupkami spiętymi łańcuchami. Został otwarty 29 lipca 1946 roku w obecności najwyższych władz wojskowych.
Dalsze postępowanie z tą niewielką nekropolią:
– w 1957 roku, wymieniono tablicę z listą poległych;
– w 1962 roku, władze usunęły z cmentarzyka krzyż, na jego miejscu ustawiono czołg T-34, a krzyż został przez Westerplatczyków przeniesiony na cmentarz w Nowym Porcie;
– w 1971 roku, złożono urnę z prochami majora Henryka Sucharskiego sprowadzoną z Neapolu;
– krzyż powrócił na swoje miejsce 30 sierpnia 1981 roku;
– w 1989 roku, czołg przesunięto w okolice placówki „Fort”, a na cmentarzyku postawiono krzyże symbolizujące poległych Westerplatczyków.
„SŁAWA JEST CIENIEM MĘSTWA”, SENEKA – Rada Miasta GDAŃSKA, uchwałą z 21 maja 1998 roku nadała tytuł „HONOROWEGO OBYWATELA MIASTA GDAŃSKA OBROŃCOM WESTERPLATTE 1939”.
Źródło, wykonanie własne (2016), To w tym miejscu początkowo był nagrobek poległych żołnierzy. Czołg T-34 w 1989 roku przeniesiono 100 metrów dalej w rejon Fortu, a od września 2007 roku znajduje się w Lubuskim Muzeum Wojskowym w Drzonowie;
To miejsce spoczynku poległych w obronie Westerplatte podczas wojny obronnej 1939 roku. Walczyli o honor żołnierski i polski Gdańsk. Tu również składano prochy zmarłych z innych przyczyn niektórych członków składnicy. Cmentarz dwukrotnie rewitalizowano, ostatnio w 1989 roku i przeniesiono na przeciwną stronę. Na tym maleńkim cmentarzyku jest pochowany Henryk Sucharski i inni.
Źródło, wykonanie własne (2016);
Źródło, wykonanie własne (2016);
Znany nam wszystkim monument, ma szerszą i głębszą wymowę. To Pomnik Obrońców Wybrzeża.
Źródło, wykonanie własne (2016);
Z zadumą i w ciszy powtórzę, również nieopodal uwypuklone hasło:
– NIGDY WIĘCEJ WOJNY!
Źródło, wykonanie własne (2016);
Dodatkowo wybrane informacje z biografii Franciszka Dąbrowskiego:
* w Biedrusku, kapitan bądź porucznik? Według innych informacji mianowany do stopnia kapitana był dopiero w Kaliszu w 1935 roku. Niestety szereg danych w dostępnych materiałach bywa rozbieżny. Mianowania:
– do stopnia podporucznika, od 1 lipca 1923 roku;
– do stopnia porucznika, od 1 lipca 1925 roku;
– do stopnia kapitana, od 1 stycznia 1935 roku.
** Ojciec, polski szlachcic herbu Jelita, generał brygady Romuald Dąbrowski był oficerem armii austriacko – węgierskiej, a po odzyskaniu niepodległości w WP. Przeniesiony w stan spoczynku w 1927 roku na stałe osiadł w majątku ziemskim w Stanisławowie.
Po agresji ZSRR na Polskę, we wrześniu 1939 roku został internowany, po czym aresztowany. Zmarł w grudniu 1939 roku w skutek uduszenia w zamkniętym wagonie kolejowym, podczas transportu na Syberię. Figuruje na tzw. Ukraińskiej Liście Katyńskiej. W 2012 roku został pochowany na otwartym Polskim Cmentarzu Wojennym w Kijowie – Bykowni.
Matka, Elżbieta z Broulików węgierska baronowa, wywieziona do Kazachstanu, gdzie zmarła około 1944 roku w tych nieludzkich warunkach zesłania. Niestety, losy rodziców były tragiczne.
Imiona Franciszek Józef, nadano synowi na cześć panującego Cesarza CK Monarchii. Wraz z bratem Romualdem byli wychowywani w kulcie polskich tradycji patriotycznych i rodzinnych sięgających gen. Henryka Dąbrowskiego. Ojciec był wzorem patrioty miłującego Ojczyznę i osobistym przykładem wpoił synom szacunek do munduru.
Elżbieta Hojka – Dąbrowska, to córka Franciszka.
W wieku sześciu lat rozpoczął naukę w szkole ludowej w Budapeszcie, a następnie w Wiedniu.
W latach pierwszej wojny światowej ukończył austriacką szkołę realną stopnia gimnazjalnego w Ems. Od najmłodszych lat wyczekiwał odzyskania niepodległości przez kraj, by później móc nosić mundur polskiego żołnierza. Od 1918 roku wraz z rodzicami przybył do Krakowa;
*** – 1918 do 1921, w tym od listopada 1918 Szkoła Podchorążych w Krakowie, a od 1919 roku przeformowana na Korpus Kadetów Nr. 1 we Lwowie. Po ukończeniu zdał maturę i uzyskał świadectwo dojrzałości;
– 1921 do 1923, Szkoła Podchorążych Piechoty w Warszawie;
– w wieku 19 lat mianowany na stopień podporucznika, od 1923 roku na stanowisku dowódcy plutonu w 3 Pułku Strzelców Podhalańskich w Bielsko – Biała. W ramach tej służby skierowany na kurs w Szkole Strzelania Artyleryjskiego Centrum Wyszkolenia Artylerii w Toruniu. Mianowany do stopnia porucznika awansował na stanowisko dowódcy kompanii;
– Od 1930 do 1932 roku był wykładowcą – instruktorem broni maszynowej i terenoznawstwa w kompanii ciężkich karabinów maszynowych w Batalionie Szkolnym Podchorążych Piechoty w Biedrusku;
– Od 1932 roku do listopada 1937 roku, dowódca plutonu szkolnego i dowódca kompanii w 29 Pułku Strzelców Kaniowskich w Kaliszu;
– Od grudnia 1937 roku do 7 września 1939 roku, dowódca oddziału wartowniczego – zastępca komendanta Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte;
Z materiałów IPN:
– Prawnukiem dowódcy pierwszych Legionów Polskich, utworzonych w 1797 r. we Włoszech, gen. Jana Henryka Dąbrowskiego, był gen. bryg. Romuald Dąbrowski (1874–1940), urodzony na Bukowinie, oficer armii austriackiej, w odrodzonym Wojsku Polskim dowódca 28. Dywizji Piechoty i Okręgu Korpusu IV Łódź, umieszczony na tzw. ukraińskiej liście katyńskiej i zamordowany w maju 1940 r. Synowie Romualda to również Romuald Dąbrowski (rtm. Wojska Polskiego i Armii Krajowej, zamordowany przez Niemców) i kpt. Franciszek Dąbrowski (urodzony w Budapeszcie, absolwent Korpusu Kadetów nr 1 we Lwowie, oficer Wojska Polskiego, w kampanii wrześniowej 1939 r. zastępca dowódcy obrony Westerplatte, mjr. Henryka Sucharskiego).
Zmuszony jestem zakończyć niniejsze opracowanie, bo wbrew moim zamiarom nabrało ogromnych rozmiarów. Jednak pozwolę sobie zaproponować poznanie ujmującego artykułu dostępnego w sieci pod adresem:
– http://kuriergalicyjski.com/images/archiwum/kg/pdf/kg_2007_2_44.pdf;
„Kurier galicyjski”, to Dwutygodnik Nr.2(44) z 31 sierpnia 2007 roku, jako niezależne pismo Polaków na Ukrainie. Na stronach 5 i 6 w cyklu Opowieści o Stanisławowie w artykule Tadeusza Olszańskiego „Ulica Kamińskiego” tak dużo można przeczytać o wyjątkowo skrajnych i tragicznych losach rodziny Dąbrowskich. I nie tylko …
„(…) Byłem szalenie dumny ze swego chrzestnego ojca, ale jeszcze większa duma ogarniała mnie, kiedy do Stanisławowa przyjeżdżali jego synowie – oficerowie Wojska Polskiego. Franciszek w mundurze strzelców podhalańskich, w pelerynie i zielonym kapeluszu góralskim z orlim piórem oraz Romuald w mundurze ułańskim. Obaj świetnie mówili po węgiersku, gdyż urodzili się w Budapeszcie i zdążyli chodzić tam do węgierskiej szkoły. Przyjeżdżali do swoich rodziców na Boże Narodzenie i Wielkanoc, a ja szalałem ze szczęścia, kiedy zabierali mnie ze sobą na spacer po ulicy Sapieżyńskiej. Stanisławów był miastem garnizonowym, na ulicach zawsze, zwłaszcza w czasie świąt, było mnóstwo wojskowych i wszyscy bili w dach moim chrzestnym braciom, bo Franciszek był już kapitanem, a Romuald– rotmistrzem. To pod wpływem mego chrzestnego ojca oraz jego synów zacząłem marzyć o wojskowej karierze. W podziwianej rodzinie państwa Dąbrowskich raziło mnie tylko jedno. Otóż, pani generałowa nazywała swego męża z niemiecka „Hazerle” czyli zajączkiem, Franciszka – „Pimpo”, a Romualda – „Mucko”. Mama tłumaczyła mi, że takie pieszczotliwe zdrobnienia są węgierskim obyczajem, ale w żaden sposób nie przystawało mi to do wspaniałych i mężnych oficerów, a co dopiero do generała…” – to tylko fragment. Dodam, że są rozbieżności w stopniach, datach i wspominając autor między garnizonami Bielsko Biała a Westerplatte nie zauważył lat służby Franciszka w Biedrusku i w Kaliszu. Bardzo skromne są informacje o losach drugiego syna o tym samym imieniu co ojciec – Romualda. Oficera, ułana a nawet żołnierza AK.
Więcej na stronach:
1. www.dziennikpolski24.pl/artykul/2641352,obronca-westerplatte,id,t.html;
2. https://pl.wikipedia.org/wiki/Franciszek_D%C4%85browski;
4. http://www.sww.w.szu.pl/index.php?id=biografia_franciszek_dabrowski;
5. http://www.cmentarze-gdanskie.pl/cmentarze/chapter_77126.asp;
6. http://wyborcza.pl/7,90535,22305504,tajemnica-westerplatte-czy-westerplatte-dwa-filmy-na-ten.html;
7. http://www.transbud.com.pl/o-firmie.html;
9. https://liberationroute.pl/poland/biographies/k/kapitan-franciszek-dabrowski;
10. http://www.rowery.olsztyn.pl/wiki/miejsca/1939/pomorskie/gdansk;
Przedstawiony, zbyt obszerny tekst nie jest próbą opisu całości poruszonej problematyki. Tym samym nie wyczerpuje tematu. To tylko mój skromny udział w poznawaniu osób i zdarzeń wpisanych bezpośrednio bądź pośrednio w historię Biedruska.
/Zdjęcia: – współczesne, wykonanie własne; – historyczne, Internet/
2 odpowiedzi na „Widziane z Biedruska. Franciszek Józef DĄBROWSKI”