/autor: Mieczysław DEJ/
Nie brakuje takich miejsc wokół nas. Można do nich dotrzeć, łamiąc ostrzeżenia i zakazy wstępu na poligonowych tablicach. Do takiego wędrowania nie namawiam. Prócz poligonowych bagien są też inne uroczyska, na przykład w rejonie Łysego Młyna. I w nadwarciańskich lasach, wzdłuż rowerowych ścieżek, po obu stronach Warty.
Moczary. To za mocno powiedziane, ale grzęzawiska, bajora, podtopienia i inne o mniejszym zasięgu. Wiadomo, że bez zachowania wyjątkowej ostrożności nie można zbliżać się do tych miejsc, często zapomnianych.
Wypady rowerowe dają taką możliwość. A z chwilą gdy dodatkowo przybędą wciąż planowane ścieżki rowerowe, proponuję z nich korzystać by zaspokoić ciekawość. Wokół nas miejsc podmokłych, topielisk jestwyjątkowo dużo. Wąwóz Kominiarz, czołgowisko to jedno wielkie grzęzawisko, gąsienicami wymieszane.Przede wszystkim mam na myśli te, które są tworem natury.
Nie dla wszystkich dostępne. Dlatego też kilkakrotnie proponowałem by dysponujący poligonem wraz z leśniczym dali nam szansę. „Dzień podniesionych szlabanów” z pomocą wolontariuszy, to jest to. Uroczyska, wieże obserwacyjne, schrony, cmentarze, pozostałości po wysiedlonych wioskach i inne miejsca które wspominamy byłyby znane szerszemu gronu zainteresowanych, a szczególnie młodym i przybyłym do nas mieszkańcom.
Wiosną bardziej podtopione, latem wysychające. Najwięcej uroku mają w okresie od maja do czerwca oraz we wrześniu i październiku. Zmiany klimatyczne i działalność człowieka spowodowały, że jest ich coraz mniej. Specyfika poligonu zagwarantowała, że na tym terenie jeszcze trochę z nich pozostaje w stanie nienaruszonym, z odrębną florą i fauną.
Nagminnie zaniechano dbania o rowy odwadniające, stąd podmokłych terenów nie brakuje.
Zapewne starsi mieszkańcy Biedruska pamiętają, jak kanalizowano odpływ wody do Warty z obszaru poligonu, osiedla i obecnych ogródków działkowych, parku technicznego oraz koszar. Ta gospodarka już nie istnieje. Obniżył się poziom wód gruntowych, dlatego też mokradła, trzęsawiska i inne tereny przypominają bajorka, oczka wodne.
Na co dzień nie dokucza brak wcześniej funkcjonujących rowów i kanałów, przepustów oraz urządzeń wodnych, po których czas zaciera ślady. Daleko nam do przebiegłości, zaradności i gospodarności naszych poprzedników.
Nie da się wszystkiego zabetonować, więc takie miejsca wciąż są.
Wśród nas są obrońcy przyrody, głównie dbający o tereny zieleni, nagłaśniając i walcząc z wycinaniem drzew. Są jeszcze zabytki, nie wszystkie w ewidencji wojewódzkiego konserwatora. Szczytnych programów z lat poprzednich nie przywołuję, bo to zadanie urzędu gminy.
Można zaspokoić swoją ciekawość i pocieszyć oko zdjęciami oraz filmami umieszczonymi w Internecie. Ostatnio przybyło tych drugich, a nawet wykonanych z „lotu ptaka”. Taka teraz nastała „moda”, jak najwięcej zobaczyć z góry.
Czy moje zdjęcia oddają treść artykułu? Niech to pytanie pozostanie retorycznym. Dla takich spotkań z naturą warto żyć w lesie nad Wartą. I utrwalać na swój sposób.
3 lutego 2016, Mieczysław Dej
Dodaj komentarz