Oficjalna premiera filmu „Odrodzona Polska” miała miejsce w Warszawie 11 lutego 1925 roku, czyli po siedmiu tygodniach od premiery poznańskiej. W stolicy jako dodatek do filmu głównego (nad program), wyświetlano film dokumentalny ze zmienionym tytułem w porównaniu do projekcji w Poznaniu.


/autor opracowania: Jan Marek Ka/


Tym razem uwzględniono w tytule udział Misji Tureckiej w manewrach w Biedrusku. Wydarzenie takie miało miejsce od 11 do 14 sierpnia 1924 roku . Był to już najprawdopodobniej czwarty tytuł i kolejna wersja montażowa dla materiału filmowego, który powstawał w poznańskiej „Filmotwórni” Stanisława Martynowskiego przy okazji pracy nad „Odrodzoną Polską”.

O ile, o pobycie oficerów tureckich w Biedrusku pisano w prasie wielokrotnie, to o samym filmie dokumentalnym, którego zdjęcia były wówczas kręcone, informacje mamy bardzo skromne. Z informacji „Gazety Bydgoskiej” dowiadujemy się, że był on częścią propagandowego „pakietu medialnego”, który był przygotowywany w 1925 roku do zaprezentowania na terenie Turcji. Biedrusko i walory obozu ćwiczebnego były promowane nad Bosforem !. Biedrusko promowało oczekiwany rozwój polsko – tureckich kontaktów handlowych ! Zawdzięczamy to poznańskiemu producentowi filmowemu – Stanisławowi Martynowskiemu.

Po zakończeniu wojny światowej (pierwszej), po powstaniu wielkopolskim i powstaniach śląskich i już po ostatecznym zakończeniu wojny polsko – bolszewickiej, pojawiła się w Polsce potrzeba znalezienia zagranicznych partnerów, z którymi można prowadzić wymianę gospodarczą, ale i zawierać sojusze wojskowe. Skoro nasi najbliżsi wówczas sąsiedzi, dawni zaborcy, byli wciąż dla nas większym zagrożeniem niż gwarantem pokojowego rozwoju, należało szukać sojuszników dalej od naszych granic. Samo wsparcie Francji, Anglii i Stanów Zjednoczonych nie gwarantowało prawidłowego rozwoju wymiany gospodarczej i bezpieczeństwa państwa. Stąd młoda polska dyplomacja zagraniczna rozpoczęła usilne działania mające na celu znalezienie innych partnerów gospodarczych i ewentualnych sojuszników wojskowych. Skoro jakieś państwo stało w opozycji wobec Niemiec, to mogło stać się sojusznikiem Polski. To samo dotyczyło Rosji, w myśl zasady wróg mojego wroga może zostać moim przyjacielem. Do takiego schematu idealnie pasował sojusz z Turcją, która uważała Rosję za swojego odwiecznego wroga. Przy okazji nawiązywania wzajemnych kontaktów, przemilczano nieco różnice kulturowe i religijne jakie dzieliły nas i Turków.

Kulisy nawiązywania polsko – tureckich relacji na początku XX wieku zostały zebrane w ciekawym artykule „I Polska Wystawa Przemysłowa Konstantynopol 12.IX-7.X 1924” na portalu www.expace.pl (dostęp 2016.02.16).

Czytamy tutaj:

[…] Niespełna rok po odzyskaniu niepodległości Ministerstwo Spraw Zagranicznych planowało zorganizowanie wystawy polskiej w 1920 roku w Taszkiencie, a następnie w 1922 roku w Moskwie. Plany te przekreśliła szybko jednak wojna polsko-bolszewicka w 1920 roku. Wkrótce po niej w celu promocji polskiej produkcji powołano Targi Poznańskie oraz Targi Wschodnie we Lwowie. W MSZ narastało jednak przekonanie o bezpośrednim docieraniu do miejsc sprzedaży, gdyż tylko w ten sposób można było oczekiwać pomyślnych rezultatów ekspansji gospodarczej.

Wybór Turcji jako terenu, na którym miała być zorganizowana wielka polska wystawa, był decyzją bardzo śmiałą i odważną, ale i ryzykowną. Turcja, a zwłaszcza Konstantynopol stanowił pierwszorzędną bazę dla handlu z Kaukazem, Persją, Syrią, Egiptem, a nawet Rosją […]

Źródło grafiki : http://exspace.pl

[…] Z inicjatywy polskiego MSZ, 23 lipca 1923 roku, Polska podpisała w Lozannie szereg traktatów z Turcją: polityczny, handlowy i konwencję konsularną. Polska była pierwszym krajem, z którym Turcja nawiązała oficjalne stosunki, a zagwarantowana klauzula największego uprzywilejowania w handlu stwarzała dla polskiej ekspansji gospodarczej na Wschodzie najkorzystniejsze warunki… . Zgodnie z wcześniejszymi planami w dniu 12 września 1924 roku o godz.11 przy pięknej pogodzie odbyła się uroczystość otwarcia Wystawy, w której wzięli udział przedstawiciele rządu polskiego i tureckiego.”

W artykule źródłowym skupiono się na aspektach handlowych podczas nawiązywania wzajemnych kontaktów. W kręgu naszych zainteresowań pozostaje także współpraca wojskowa, która skutkowała wizytą misji tureckich wojskowych w Biedrusku.

Pod skromną nazwą „Wystawa” kryło się w rzeczywistości wielkie różnorodne przedsięwzięcie. Zorganizowano wyjazd polskich parlamentarzystów, wymianę dziennikarzy z Polski do Turcji i odwrotnie, do Turcji pojechali akademicy z wszystkich wyższych uczelni polskich. Odbyły się zawody sportowe z udziałem Polaków i Turków, koncerty i wystawy. Ukazały się okolicznościowe wydawnictwa o obu krajach… . … doszło do wymiany misji wojskowych co zapoczątkowało nawiązanie trwałych kontaktów między armiami obu państw. Z Polski importowano później konie dla armii tureckiej.

Podczas, gdy z Polski wyjeżdżały wagony z eksponatami na wystawę do Konstantynopola, grupa wojskowych z Turcji udawała się z wizytą w kierunku przeciwnym. Każda kolejna wizyta zagranicznych gości w Polsce była uważnie śledzona przez prasę. W przypadku wizyty marszałka Focha w roku 1923, społeczeństwo polskie mogło mieć wiedzę kim on był dla Europy i czym zasłużył się dla Polski, ale dlaczego honorami mieli być obdarzani Turcy ? To trzeba było Polakom tłumaczyć i przypominać nieodległą zresztą historię. Jeszcze przed wizytą misji tureckiej pojawiały się artykuły przybliżające tematykę państwa tureckiego, leżącego geograficznie na dwóch kontynentach, będącego zarazem bramą i buforem pomiędzy Europą, a Azją.

Na wstępie z relacji z pierwszych dni pobytu misji tureckiej w Poznaniu i Biedrusku, „Kurier Poznański’ w numerze z 15 sierpnia 1924 roku komunikował:

Stosunki między Polską a Turcją, od czasu oficjalnego ich nawiązania przez przybycie do Warszawy dyplomatycznych przedstawicieli rządu angorskiego, stają się z każdym dniem bliższe i ściślejsze. Naród polski, żywo mając w pamięci nieugięte stanowisko Turcji, która nigdy nie uznała rozbiorów Polski, darzy żywą sympatją odradzający się naród turecki. Organizowana obecnie w Konstantynopolu wystawa polska jest najlepszym dowodem chęci nawiązania z Turcją stosunków na każdem polu. Innem znów ogniwem łączności polsko-tureckiej, jest przybycie do Polski misji wojskowej tureckiej, która ma za zadanie przyjrzeć się naszym urządzeniom wojskowym i zabawi w naszym kraju około 3 miesięcy.

Do Poznania goście zawitali wczesnym rankiem w poniedziałek 11 sierpnia 1924 roku. Przez 3 dni obserwowali oni ćwiczenia w Biedrusku, czwartego dnia odbyła się już niemal „tradycyjna” defilada na cześć gości. Oprócz gospodarzy, ćwiczeniom przyglądała się polska generalicja, attaché wojskowi Francji, Anglii, Włoch, Szwecji, Rumunii, Czechosłowacji, Finlandii, Łotwy i Estonii. Poznańscy dziennikarze opisujący przebieg manewrów pisali, że widzieli w Biedrusku: „całą misję wojskową turecką w osobach dostojnych gości gen. Nadżi Paszy, pułk. Kemal Beja, brata prezydenta republiki tureckiej Mustafy Kemal Paszy, pułk. Dżemil Beja, pułk. Fuad Beja i majorów Reuf Beja i Chendine (Chemsy) Beja”. („Postęp” nr 188 1924.08.15) Do niedzieli jeszcze, członkowie misji tureckiej bawili w Poznaniu zwiedzali zabytki w mieście i okolicach, później opuścili stolicę Wielkopolski udając się do Warszawy.

Źródło zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe
Tureccy oficerowie w towarzystwie polskich generałów, m.in.: Józefa Hallera (z laską), Leonarda Skierskiego (na najwyższym stopniu po lewej od nierozpoznanego polskiego generała z lornetką), Kazimierza Raszewskiego (siedzi podpierając głowę), Stanisława Hallera (na przedostatnim stopniu z rękawiczkami), Tadeusza Jordan Rozwadowskiego (na najwyższym stopniu po prawej stronie nierozpoznanego polskiego generała z lornetką) i innych wysokich oficerów.

W związku z tym, że opisy wielu ćwiczeń, które odbywały się na terenie obozu ćwiczebnego w Biedrusku są bardzo podobne i były już przytaczane przy okazji wcześniejszych artykułów, pominę wypowiedzi zachwalające kunszt polskiej armii, owacje po niezwykle udanych i efektownych ćwiczeniach, czy inne wzajemne uprzejmości.

Przenieśmy się jednak na znane już wzgórze marszałka Focha, by zobaczyć co w 1924 roku mogło zainteresować obserwatorów . Stąd właśnie oglądano dużą część kilkudniowych manewrów.

Źródło zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe – „Turecka misja wojskowa przypatruje się ćwiczeniom poznańskich formacji. Manewry obserwują również polscy generałowie: gen. broni Józef Haller, szef Sztabu Generalnego gen. dyw. Stanisław Haller, gen. Leonard Skierski, gen. broni Kazimierz Raszewski, gen. broni Stanisław Szeptycki.”

Źródło zdjęcia: „14 Dywizja Piechoty w wojnie i pokoju”

Dla chcących zapoznać się z chyba najbardziej obszerną relacją prasową z manewrów, pozostawiam możliwość powiększenia załączonego zdjęcia artykułu, zamieszczonego w poznańskiej gazecie „Postęp” w numerze 188 z 15 sierpnia 1924 roku. Ja w dalszej części skoncentruję się tylko na pewnych fragmentach tego tekstu.

Duże wrażenie na obserwatorach zrobiły wojska łączności.

Zaznaczyć trzeba, że w dniu 12 bm. Po krytyce manewrów demonstrowano gościom zagranicznym wojenną polową radjostację, działającą precyzyjnie. Podczas ćwiczeń odznaczyły się szczególnie oddziały służby łączności, które spotkały się z wielką pochwałą sfer wojskowych zagranicznych.

Łączność pomiędzy kawalerją, artylerją i piechotą ułatwiła świetnie zorganizowana sieć telefonów, do których włączony był balon na uwięzi.

O sprawności telefonistów i służby łączności świadczy fakt, iż w ciągu kilku dni wystawiono linję telefonicznej ogólnej długości 400 kilometrów tj. wynoszącą podwójną prawie odległość między Warszawą a Poznaniem.

Można wierzyć tym liczbom bardziej lub mniej, gdyż odległość z Biedruska do Warszawy to rząd ponad 300 kilometrów, ale w jedną stronę !

W trakcie pobytu misji tureckiej w Biedrusku, 14 sierpnia 1924 roku w okolicach Knyszyna i Chojnicy przeprowadzono nowatorski pokaz.

W Knyszynie urządzony był wzorowo punkt opatrunkowy dywizji, kolumna dezynfekcyjno-kąpielowa, specjalna stacja dla zagazowanych, schron przeciwgazowy, jednym słowem cały arsenał pomocy wojenno-sanitarnej.

W czasie ćwiczeń wojskowych po raz pierwszy zademonstrowano publiczności i gościom z zagranicy samolot sanitarny, który w czasie wojny przeznaczony jest do transportowania ciężko rannych. W ciągu 10 minut samolot, który skonstruowany został przez 3p.lotniczy w porozumieniu z szefem sanit. pułk Pileckim, dostarczył z Biedruska do Ławicy 2 rzekomo rannych za specjalnie urządzonych noszach.

Skoro do samolotu przeniesiono rannych, to musiał on w warunkach polowych wylądować na terenie poligonu i stąd się poderwać do lotu. To jest już drugi przypadek ( pierwszym był opisany przy okazji kręcenia filmu „Gwiaździsta Eskadra” w 1929 roku) , gdy mamy potwierdzenie, że samoloty lądowały i startowały z terenu poligonu.

Dziennikarz „Kurjera Poznańskiego” tak lokalizował lotnisko polowe:

Koło Chojnicy napotykamy na samolot sanitarny, który dwuch „ciężko rannych” w brzuch wymagających natychmiastowej operacji przewozi do szpitala chirurgicznego w Ławicy. Jak nas informuje pułk-lekarz Jarociński, inicjator zastosowania lotnictwa w służbie sanitarnej w naszej armji, samolot po dziesięciu minutach był już na miejscu.(pisownia oryginalna).

Możemy zatem przypuszczać, że lotnisko polowe znajdowało się niedaleko Chojnicy, najprawdopodobniej w kierunku Knyszyna.

Nie były to jedyne samoloty, które pojawiły się wtedy nad poligonem. Ten sam dziennikarz „Kurjera Poznańskiego” w numerze 188 z dnia 15 sierpnia 1924 relacjonował obraz „bitwy” :

Zaczynają działać miotacze min i ognie – z piekielnym turkotem wyjeżdżają na plac boju tanki. Hen na lewym skrzydle zrywa się do szarży kawalerja, pędząc na złamanie karku na niewidzialnego nieprzyjaciela. Z oddali przygląda się spokojnie akcji bojowej brzuchaty balon na uwięzi. Nad nami huczą samoloty – słowem piekło na ziemi … .

Odnośnie tych samolotów, trudno wskazać gdzie miały swoje lotnisko w czasie manewrów, czy była to Ławica, a może jednak korzystano też z jakiegoś lądowiska polowego.

W 2010 roku ukazała się publikacja „Początki lotnictwa sanitarnego w Polsce” (Zbigniew Kopociński, Krzysztof Kopocinski, Czesław Jeśmian –„Archiwum Historii i Filozofii Medycyny” 2010,73 str. 61-64) , w której przypomniano pierwsze loty w Biedrusku podczas wizyty tureckiej misji wojskowej w 1924 roku.

Istotne dla nagłośnienia sprawy aeronautyki sanitarnej było zorganizowanie w Wojsku Polskim pierwszego samolotu sanitarnego. Warta podkreślenia jest rola, jaka przypadła Poznaniowi. Właśnie na terenie VII Okręgu Korpusu w Poznaniu postanowiono rozpocząć działalność lotnictwa sanitarnego w II Rzeczypospolitej. Szczególne zasługi dla urzeczywistnienia idei lotnictwa sanitarnego w Poznaniu położyli Szef Sanitarny VII OK pułkownik lekarz Oktawian Pilecki oraz dowódca 7.Baonu Sanitarnego pułkownik lekarz Leonard Jarociński. Dzięki poparciu Dowódcy VII OK generała dywizji Kazimierza Raszewskiego i Dowódcy 3.Pułku Lotniczego pułkownika Camilla Periniego przerobiono na potrzeby sanitarne przeznaczony na zdemontowanie samolot typu Albatros. Na podkreślenie zasługuje fakt, że zadanie było wykonane za pomocą własnych sił i środków, pod kierownictwem porucznika pilota Stefana Kozubskiego.

W dniu 14 sierpnia 1924 roku, podczas manewrów z okazji wizyty Misji Tureckiej w Polsce, przeprowadzono lotniczą ewakuację 2 pozorowanych rannych z lotniska w Biedrusku (18 km w czasie 10 min lotu) do „Szpitala Ewakuacyjnego” (koszary i plac wzlotów 3.Pułku Lotniczego w Poznaniu). Maszynę prowadził pilot Chołodyński, a „rannymi” byli: naczelny lekarz 3.Pułku Lotniczego major Markun i major Głowacki ze sztabu VII Dowództwa OK. Relacja z pierwszego przelotu była następująca: „sprawność funkcjonowania urządzenia sanitarno-transportowego dobra”, a z drugiego zaś „transport odbywa się bez żadnych wstrząśnień[…] szybkość przenoszenia się i możliwość szybkiej pomocy lekarskiej np. chirurgicznej dla ciężko rannych w jamę brzuszną i klatkę piersiową jest nadzwyczaj wielka […] bezpieczeństwo ze względu na konstrukcję aparatu i odpowiednie dostosowanie noszy jest zupełne.

Lot ten miał duże znaczenie propagandowe dla rozwoju aeronautyki medycznej, gdyż pokaz obserwowali wysocy dostojnicy wojskowi jak generał Stanisław Szeptycki, generał Józef Haller, generał Stanisław Haller, generał Kazimierz Raszewski oraz członkowie Misji Tureckiej”.

Zdjęcia oryginalnie zamieszczone w „Lekarzu Wojskowym”1924, rok 5, s.10. Zdjęcie lewe –Samolot sanitarny Albatros, pułkownik Oktawian Pilecki. Zdjęcie prawe – na tle samolotu sanitarnego Albatros, od lewej pułkownik Leonard Jarociński, pułkownik Oktawian Pilecki, porucznik Stefan Kozubski, major Markun.

Źródło zdjęcia : www.samolotypolskie.pl – Albatros CX


Źródło zdjęcia: www.zszachownica.blogspot.com – Albatros CX

Jak do tej pory przedstawione fakty mogły być w całości lub po części treścią filmu dokumentalnego, który powstawał w sierpniu 1924 roku w Biedrusku , przy okazji wizyty tureckiej misji wojskowej. Jednak miało wtedy miejsce jeszcze jedno bardzo zagadkowe zdarzenie, które zbulwersowało opinię publiczną w całym kraju. I trudno przypuszczać, aby zostało sfilmowane. O Biedrusku było głośno za sprawą dziwnej tragedii, która miała miejsce 14 sierpnia w czwartek , czyli tego samego dnia, gdy odbywał się pierwszy lot sanitarny w Polsce, zorganizowano defiladę i wielki raut ze wzniosłymi toastami z okazji wizyty Turków.

Dokładnie w tym samym czasie ,również w Biedrusku, ale kilka kilometrów dalej, miało miejsce inne trudne do wytłumaczenia zdarzenie. Niemal wszystkie ważniejsze gazety w Polsce podały taki komunikat :

Bardzo szybko podano bezpośrednią przyczynę tej tragedii, już 20 sierpnia „Kurjer Poznański” przekazał komunikat P.A.T. :

Wyjaśnienie w sprawie tragicznego wypadku w Biedrusku.

Władze wojskowe wyjaśniają, że w miejscu, w którem tragicznie zginęło w dniu 14. b. m. 8 żołnierzy, niejednokrotnie przeprawiały się już oddziały wojskowe przez Wartę podczas ćwiczeń, w pełnym ekwipunku. Nigdy dotąd w czasie tych przepraw nie zaszedł nieszczęśliwy wypadek, gdyż zawsze wszelkie środki ostrożności, jak i w dniu 14. b. na, były zachowane. Dowództwo wyjaśnia, że w dniu 14. b. m. blisko południa około godz. 11-ej, kiedy przeprawiało się przez Wartę czoło dywizji, 8 żołnierzy, z których każdy był dobrym pływakiem, zaczęło tonąć. Jednego z nich natychmiast zdołał wydobyć z wody dowódca pułku pułk. Unrug, okazało się jednak, co stwierdziła następnie sekcja zwłok, że żołnierz ten zmarł wskutek udaru sercowego. Tak u niego, jak również i u pozostałych 7 żołnierzy, sekcja wykazała te same przyczyny śmierci, przyczem u żadnego z żołnierzy nie skonstatowano wody w płucach. (P. A. T.)

W gazetach zaczęły się pojawiać nekrologii tragicznie zmarłych żołnierzy, a opinia publiczna nadal domagała się wyjaśnień.

Pełen rozgoryczenia tekst zamieścił poznański „Postęp” z 21 sierpnia, trudno się temu dziwić, gdyż zdarzenie miało rzeczywiście nieprawdopodobny przebieg.

Czy sprawa doczekała się jakiegoś bardziej szczegółowego wytłumaczenia ? Dziś po latach trudno to stwierdzić, raczej należy przypuszczać, że oficjalnie zakończyła się tylko na publikacjach prasowych.


Dodatek.

Fragmenty artykułu zamieszczonego w Nr 10 „Lekarza Wojskowego” z dn. I5.X. 1924

Płk. PILECKI OKTAWJAN , Szef Sanitarny O. K. VII.

PIERWSZY SAMO:OT SANITARNY W.P.

Warszawa 1924

Stanęliśmy więc wobec możności transportu rannych samolotem sanitarnym typu Albatros.

Ażeby w czasie manewrów z okazji pobytu Misji Tureckiej móc i ten sposób ewakuacji rannych w dniu 14.VI1I.1924 r. przedstawić, d-ca baonu san . 7, płk. lek Jarociński , w porozumieniu z 3 p. lotn. dołożył wszelkich starań ze stanowiska sanitarnego o godne zaprezentowanie pięknie odnowionego i całkowicie wyekwipowanego samolotu , włączając jego funkcję w zadania taktyczne danego dnia.

Program wykonano bez przeszkód.

Rozmiary płatowca nie pozwoliły na umieszczenie sanitarjusza w kabinie obok dwóch leżących rannych z środkami leczniczemi – ale – wobec doświadczeń płka Składkowskiego w czasie powietrznej podróży do Marokka, że sanitarjusz taki rozwinąć mógłby w czasie lotu chyba minimalną działalność-kwestji tej nie braliśmy głęboko do serca.

Wystarczał nam sam fakt, że dwóch rannych równocześnie i wystarczająco szybko z pola walki znajdzie się w odpowiednich warunkach szpitalnych.

W dniu 14 sierpnia 1924 r. stosownie do założenia taktycznego przyjęto szpital ewakuacyjny w Ławicy pod Poznaniem (koszary i plac wzlotów 3 p. lotn.), do którego samolot sanitarny miał ewakuować ciężko rannych z placu wzlotów w Obozie Ćwiczebnym w Biedrusku pod Poznaniem, jako punktu opatrunkowego kom p. san. dyw. piech. na tyłach formacyj manewrujących.

Naczelny lekarz 3 p. lotn. mjr. lek. Markun , który otrzymał rozkaz przybycia samolotem sanitarnym na plac boju, tak opisuje wrażenia z tego lotu:

Dnia 14.Vlll.24, o godz. 9-tej byliśmy na starcie z samolotem sanitarnym i oczekiwaliśmy rozkazu odlotu taktycznego na ćwiczenia do Biedruska, odległego o 18 km. od lotniska.

Mechanicy wraz z pilotem Chołodyńskim badają sprawność każdego szczegółu samolotu, ja zaś zbadałem przy pomocy dwu szeregowców sanitarnych funkcjonowanie noszy.

Wreszcie nadszedł rozkaz, że mamy lecieć. Natychmiast się ulokowałem wygodnie na górnych noszach w pozycji pół-leżącej w taki sposób,że mogłem przez otwór u góry będący tuż nad moją głową obserwować co się dzieje wokoło.

Za chwilę uruchomiono motor i po próbie jego sprawności na sygnał oficera startu ruszamy. Początkowo „pełzniemy” około 60 mtr. po lotnisku, a po kilku sekundach samolot się oderwał od ziemii pniemy na wprost siebie ku górze. Wreszcie jeden wiraż i skręciliśmy w lewo w kierunku Biedruska. Motor pracował doskonale. Lecieliśmy na wysokości 400 mtr. płynnie, spokojnie bez żadnych drgnięć, mijając z zawrotną szybkością pola, wsie i lasy. Po 10 minutach ujrzeliśmy się nad placem ćwiczeń. Na dole nieco przed nam i wybuchały ostre pociski i pękały szrapnele, a w miarę jak ogień artylerji posuwał się naprzód, żołnierze, niczem mrówki, to się czołgali po ziemi, to przebiegali, to się znowu kładli. Wreszcie zatoczyliśmy koło nad głowami sztabu i skręciliśmy ku przeznaczonemu miejscu do lądowania, Ani się obejrzałem jak byliśmy na ziemi. Wyszedłem z samolotu i udałem się na miejsce po bytu sztabu w celu zameldowania przylotu szefowi sanitarnemu.

Po paru godzinach byliśmy znowu przy aparacie już z całym sztabem i po ulokowaniu na dolnych noszach „rannego „, którym zechciał być pewien major, sam się położyłem na górnych noszach i na dany znak wyruszyliśmy z powrotem na Ławicę, gdzieśmy spokojnie wylądowali o godz. i 14-tej, pomimo niepomyślnych warunków atmosferycznych w ciągu 10-ciu minut podróży.

Moje spostrzeżenia pod względem taktyczno-sanitarnym :

a) Sprawność funkcjonowania urządzenia sanitarno-transportowego dobra, pomimo małych trudności przy wkładaniu noszy naładowanych rannymi, które jednak dają się łatwo pokonać.

b) Transport odbywa się bez żadnych wstrząśnień.

c) Szybkość przenoszenia się i możliwość szybkiej pomocy lekarskiej np. chirurgicznej dla ciężko rannych w jamę brzuszną i klatkę piersiową jest nadzwyczaj wielka.

d) Bezpieczeństwo ze względu na konstrukcję aparatu i odpowie dnie dostosowanie noszy jest zupełne.

e) Ze względu na warunki taktyczno-sanitarne jest samolot taki wprost do powyższych celów konieczny”.

Drugim „rannym „, który znajdował się na dolnych noszach samolotu był mjr. Głowacki ze sztabu D. O. K. VII, który w czasie wzlotu, oprócz obawy, aby znajdujące się nad nim nosze przypadkiem nie spadły, na niego wraz z mjrem Markunem, nie doznał żadnych ani wstrząśnień, ani niemiłych wrażeń. – Obawy jego były jednak zupełnie płonne wobec bardzo silnie zbudowanych noszy, umieszczonych w dostosowanych zasuwach ze sprężynami celem neutralizowania wszelkich wstrząśnień.

W miejscu postoju samolotu sanitarnego w Biedrusku zgromadziły się najwyższe osobistości hierarchji wojskowej jak pp. gen. broni Szeptycki , Haller Józef, Rozwadowski , gen. dyw. Haller Stanisław zastępcy pana Ministra Spraw Wojskowych, Raszewski , Romer , reprezentaci M. S. Wojsk. wszystkich D. O. K., w komplecie Misja Turecka i przedstawiciele wojsk państw zaprzyjaźnionych. Wszyscy obecni po wyjaśnieniach szefa sanit. O. K. VII i zademonstrowaniu ładowania rannych z samochodu sanit. do samolotu okazali dużo zainteresowania dla podjętej praktycznie sprawy samolotów sanitarnych, a po wzlocie powrotnym samolotu ponad zgromadzonymi widzami nie szczędzili w oklaskach wyrażenia swego zadowolenia.

Nawiasem wspomnę, że licząc się z wszelkiemi możliwościami wobec widocznych silnych prądów powietrznych i zbliżającej się burzy, która w kilka godzin później z piorunami, grzmotami i ulewą uświetniła będącą właśnie w toku imponującą defiladę ćwiczących formacji, – nie umieszczono w samolocie właściwych szeregowych jako rannych z placu boju przywiezionych samochodem sanitarnym , ale oddano pierwszeństwo ochotnikom oficerom i to sztabowym.

Oficerowie korpusu sanitarnego O. K. VII z radością spoglądali na szybujący w przestworzu „samolot sanitarny”, żałując tylko serdecznie, że płk, Składkowski , właściwy bojownik o szczytną ideję, nie znalazł się wśród nas, aby chociażby krytycznie ocenił pierwociny urzeczywistnienia tego, co zapoczątkował na razie omal beznadziejnie, jak to i we Francji miało miejsce przed laty.

Dla bliższego zapoznania się z tym płatowcem podaję dokładniejsze jego cechy:

1) Typ: Albatros C. X.

2) Typ silnika: Mercedes 260 H. P.

3) Jeden pilot siedzący przed kabiną.

4) Kabina długości; 2.110 m., szerokości: 0.85 m., wysokości: 1.1 0 m, w której umieszczono dwoje noszy piętrowo ponad sobą z rękojeściami umieszczonemi w zasuwkach w formie litery drukowanej „ T “ opatrzonych silnemi sprężynami celem neutralizowania wstrząśnień.

Dla ochrony i umocnienia chorych, po bokach noszy umieszczone są płócienne skrzydła z taśmami, któremi okrywa się chorego i zawiązuje.

Drzwi kabiny tylko po stronie lewej samolotu otwierające się z dołu ku górze w chwili otwarcia podpiera się osobną listwą, a po zamknięciu zasuwa od dołu stalowym drutem przez odpowiednie zawiasy. – Po obu stronach kabiny umieszczono symetrycznie po 3 okrągłe oszklone okienka celem otrzymania oświetlenia kabiny, a na stronie sufitowej tuż ponad głową chorego, czworoboczny otwór zasłonięty odpowiednio podziurawioną przesuwalną blachą, dla utrzymania koniecznej wentylacji.

Linki kierownicy przebiegają zewnątrz pod spodem kabiny, aby uniemożliwić wplątanie się linek w płótna noszy lub ubrania chorych.

Na porę zimową byłyby konieczne ciepłe kożuchy lub urządzenia ogrzewalne których na razie jeszcze nie uwzględniono.

Wewnątrz cała kabina śnieżno-biała, wylakierowana czyni wrażenie sympatycznej izdebki, pomimo swego ponurego wyglądu zewnętrznego ciemno – lakierowanej skrzyni, urozmaiconej tylko okrągłemi okienkami.

Wyjmowanie i wstawianie noszy, szczególnie z chorymi, wymaga przy stosunkowo wysokiem umieszczeniu kabiny silnych i wyćwiczonych sanitarjuszy uwzględniając konieczność znajomości skoordynowanych ruchów noszami najpierw w zasuwy w nogach a następnie równoczesne wepchnięcie w zasuwy o d strony głowy i to najpierw noszy górnych, a następnie dolnych.

Trudności te są łatwe do pokonania .

5) Rozmiary płatowca: rozpiętość skrzydła: 13.00 m., długość: 8.65 m., wysokość: 3.00 m., całkowita objętość: 48 m 3.

6) Materjały palne: benzyna: 2 rezerwoary 285 l. + 45 l. i oliwy 28 l.

7) Czas lotu: 4.30 min.

8) Liczba klm. w godzinie 150.

9) Waga próżnego płatowca: 1115 kg.

10) Waga obciążonego najwyżej 340 + 250 kg. = 590 kg., waga obciążonego płatowca 1700 kg.

Komentarze

Jedna odpowiedź na „Filmowe Biedrusko. Filmy dokumentalne. „Manewry wojsk polskich w Biedrusku z udziałem Misji Tureckiej” (1925) 4[4].”

Skomentuj MIECZYSŁAW DEJ Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Pogoda dla Biedruska
6°
zachmurzenie duże
wilgotność: 61%
wiatr: 6m/s płn.
Max: 5 • Min: 3
8°
Nd
6°
Pon
9°
Wt
Weather from OpenWeatherMap